– To jedyny taki utwór. Reszta jest już zdecydowanie rockowa. Na początku się zastanawiałem, dlaczego się zdecydował wydać tę właśnie piosenkę. Przecież mógł równie dobrze powrócić na rynek z mocnym uderzeniem – mówi Visconti w rozmowie z BBC News. – Ale to pan własnego życia. Ostatecznie sądzę, że to bardzo mądry ruch. Połączył w ten sposób przeszłość z przyszłością. Kolejne rzeczy, jakie od niego usłyszycie, będą już nieco inne.
Producent przyznał, że pracował nad materiałem przez ostatnie dwa lata. – Wielokrotnie spacerowałem z nim po Nowym Jorku i żaden utwór mnie nie zmęczył. Myślę, że to bardzo piękny i mocny krążek – powiedział. Jego zdaniem, „The Next Day” spodoba się zarówno tym, którzy tęsknią za starym Bowiem, jak i tym, którzy oczekują po legendzie czegoś innowacyjnego.