foto: mat. pras.
Sprawa sądowa przeciwko Diddy’emu wchodzi w kluczową fazę, a na sali sądowej pojawiły się zaskakujące nazwiska, takie jak R. Kelly, Mick Jagger czy Leonardo DiCaprio. Wszystko za sprawą byłej asystentki rapera, znanej pod pseudonimem „Mia”, która złożyła zeznania w 14. dniu procesu.
R. Kelly w śnie i Mick Jagger w rzeczywistości
Jednym z najbardziej szokujących momentów poniedziałkowego przesłuchania była opowieść „Mii” o śnie, w którym była uwięziona w windzie z R. Kellym, a Diddy – w roli wybawiciela – uratował ją z opresji. Obrońcy Diddy’ego skupili się na tej historii, próbując przedstawić rapera jako pozytywną postać w jej podświadomości.
Eksperci jednak ostudzili tę narrację – jak zauważył jeden z czołowych psychologów sądowych, obecność Diddy’ego w tym śnie niekoniecznie musi odzwierciedlać rzeczywiste odczucia „Mii” wobec niego.
W kolejnych wiadomościach tekstowych kobieta wspominała również sytuację z przeszłości, kiedy uciekła przed Mickiem Jaggerem, który – jak twierdzi – próbował zabrać ją do siebie. Na liście nazwisk wspomnianych przez nią pojawili się także Leonardo DiCaprio, Jennifer Lopez i zmarły Chadwick Boseman.
Czemu nie powiedziała Cassie?
„Mia” tłumaczyła również, dlaczego nigdy nie podzieliła się swoimi doświadczeniami z rzekomą przemocą ze swoją bliską przyjaciółką – Cassie, która wcześniej również oskarżyła Diddy’ego o znęcanie się. Powodem miało być przekonanie, że Diddy dowie się o rozmowie i zmanipuluje sytuację na swoją korzyść.
Agresywna linia obrony
Obrońca Diddy’ego, Brian Steel, przyjął zdecydowanie ofensywną strategię, wielokrotnie kwestionując wiarygodność „Mii” oraz jej przekonanie, że nie mogła nikomu powiedzieć o domniemanym nadużyciu. Przesłuchanie było intensywne, a prawnicy obu stron szykują się na decydujące dni procesu.
Co dalej?
W amerykańskim systemie prawnym do unieważnienia procesu wystarczy jeden niezdecydowany przysięgły. Obie strony zdają sobie sprawę, że każdy szczegół – nawet pozornie nieistotny sen – może wpłynąć na ostateczny werdykt.