Śledczy już sprawdzają, czy mają do czynienia z oszustem, czy rzeczywiście adoptowanym synem zmarłego wokalisty.
Norman Yates Carthens, bo to o niego chodzi, przekonuje ponadto, że Prince przepisał na niego część swojego majątku. Dokładnie siedem milionów dolarów. Mężczyzna wprawdzie nie dostarczył jeszcze żadnego dokumentu, który by to potwierdzał, ale śledczy postanowili się już sprawie przyjrzeć. Sprawę komplikuje fakt, że wszystko na razie wskazywało, że wokalista nie zostawił po sobie żadnego testamentu ani niczego, co uznać by można za akt ostatniej woli.