Wybitny wokalista i gitarzysta. Muzyk. Kompozytor. Producent. Artysta. Symbol. Książe. Prince.
Muzyczny świat nie ma podobnych mu wykonawców. Ostatni, który mógł stawać z nim w szranki, odszedł 24 czerwca 2009 roku, na chwilę przed serią gigantycznych koncertów w londyńskiej O2 Arena. Zresztą pomysł kilkunastokoncertowej rezydencji w jednym miejscu też jest autorstwa Prince’a, który latem 2007 roku zagrał w Londynie 21 koncertów. Początkowo planowano tylko siedem, ale 140.000 biletów rozeszło się w zaledwie 20 minut! Koncertowe „oczko” Prince powtarza właśnie w Los Angeles. Potencjalnych widzów informuje o kolejnych datach na 2-3 dni przed faktycznym występem, a warunkiem organizacji koncertu była niższa cena biletu, tak, by wydarzenia były dostępne dla wszystkich. Po raz kolejny udowodnił, że najważniejsza jest muzyka, a nie promocja i gigantyczne pieniądze, na które czekają wytwórnie. Robił to już wcześniej np. wtedy, kiedy dołączył swój album za darmo do jednej z brytyjskich gazet. Był także prekursorem udostępniania swojej muzyki w internecie, za co otrzymał prestiżową Webby Award. Statuetka znalazła miejsce na półce obok 7 nagród Grammy i Oscara, którego Prince dostał za ścieżkę dźwiękową do filmu „Purple Rain”. Album „Purple Rain” mimo 20 milionów sprzedanych egzemplarzy jest tylko jednym z wielu wybitnych osiągnięć Prince’a, który swój muzyczny geniusz ujawnia we wszystkich aspektach muzycznego rynku. Prince jest artystą totalnym, oddanym muzyce i publiczności, która odwzajemnia emocje, zwłaszcza podczas koncertów – nie bez przyczyny nazywanych najlepszymi show na świecie.