Początek grudnia przyniósł tragiczną wiadomość ze Stanów. 4 grudnia wieczorem, na kilkadziesiąt minut przed wyjściem na scenę, na której miał wystąpić ze swoim zespołem The Wildabouts. Choć żona artysty wykluczała obecność w organizmie artysty narkotyków mówiąc, że Scott od pewnego czasu pozostawał czysty, to sekcja zwłok potwierdziła to, czego znając tryb życia można było się spodziewać – Scott przed śmiercią nie tylko pił alkohol, ale zażywał także MDA i kokainę. Do takich danych dotarł serwis TMZ.com. Lekarze mówią, że substancje psychoaktywne w połączeniu z astmą i chorobą serca, na którą cierpiał Weiland, doprowadziły do jego śmierci.
Scott Weiland zasłynął w latach 90. jako wokalista Stone Temple Pilots, wokalista miał na koncie także dwie płyty nagrane z zespołem Velvet Revolver, w którym występowali także Slash, Duff McKagan, Matt Sorum i Dave Kushner. W ostatnim czasie Weiland stał na czele formacji The Wildabouts, z którą miał wystąpić w tym roku w Polsce. Zaplanowany na wrzesień koncert nie doszedł jednak do skutku.