foto: mat. pras.
Nad ranem dotarły do nas wstrząsające wieści o śmierci 21-letniego Lil Peepa. Ciało wschodzącej gwiazdy rapu znaleziono w busie koncertowym w mieście Tucson w Arizonie. Eksperci medyczni z hrabstwa Pima przeprowadzili już wstępną sekcję zwłok, na podstawie której podejrzewają, że przyczyną śmierci było przedawkowanie narkotyków. Aby to potwierdzić, trzeba jednak poczekać na wyniki badań toksykologicznych, których możemy spodziewać się za sześć do ośmiu tygodni.
Lil Peep miał wystąpić w Tucson w środowy wieczór na przedostatnim koncercie trasy promującej album „Come Over When You’re Sober, Pt. 1”, który raper prezentował we wrześniu na koncercie w Warszawie.
Wśród artystów składających hołd młodemu artyście znaleźli się m.in. Charli XCX, Lil B, Pete Wentz oraz iLoveMakonnen, bliski przyjaciel i współpracownik Gustava Åhra (tak w rzeczywistości nazywał się Lil Peep), który napisał: – Nigdy się z tym nie pogodzę. Zawsze będę cię kochał. Staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi i stworzyliśmy wspólnie najlepszą muzykę, w jaką byłem zaangażowany.