fot. mat. pras.
Britney Spears przyznała, że w jej domu doszło do pożaru. Spłonęła siłownia piosenkarki, a ogień zaczął się od świeczek. Jak relacjonuje w nagraniu na swoim Instagramie do zdarzenia miało dojść pół roku temu. Wokalistka miała tam dwie świeczki i tak się zaczęło. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. No prawie, bo spłonęły prawie wszystkie maszyny, na których ćwiczyła Britney – ocalały tylko dwa urządzenia. Przy okazji gwiazda zaprezentowała kilka ćwiczeń, które ostatnio wykonuje.
To był wypadek, ale spaliłam swoją siłownię. Weszłam przez drzwi i nagle wszystko stało w płomieniach. Na szczęście zadziałał alarm i nikomu nic się nie stało. Jedyne co ocalało to dwa urządzenia i jedno lustro – powiedziała Britney – Tak naprawdę, to i tak wolę ćwiczyć na zewnątrz – dodała na koniec.
SPRAWDŹ TAKŻE: KęKę o nowej płycie Quebonafide, koncertowaniu i graniu w gry