Polska scena klubowa

Dobra kondycja czy niezła zadyszka?


2010.04.08

opublikował:

Polska scena klubowa

Jaka jest kondycja polskiej sceny klubowej? Na to pytanie odpowiedzi poszukujemy wraz ze Spółką Akcyjną, czyli producentem festiwalu Audioriver i organizatorem eventu z Jamesem Holdenem i Redshapem, który odbędzie się już 10 kwietnia w Warszawie. Zapytaliśmy kilku czołowych reprezentantów naszej sceny, którzy działają na niej już od wielu lat i są w najlepszej pozycji, by wypowiadać się na temat tego, w jakim miejscu obecnie jesteśmy. Porozmawialiśmy z Bshosą, Jarkiem Czechowskim, Glasse, Poziomem-X i Bartkiem Winczewskim.

Na pytanie o dzisiejszy stan sceny klubowej odpowiedzi były zróżnicowane, ale żadna nie tryskała optymizmem. Od lekkiego progresu zauważanego przez Jarka, przez stagnację wyrażoną przez Pozioma-X oraz mieszane uczucia Bartka i Glasse, aż po totalne podważenie istnienia jakiekolwiek sceny przez Bshosę: „ta scena to mit. Brakuje w niej jakichkolwiek stabilnych podstaw ekonomiczno-finansowych. Jest ciągnięta przez paru zajawkowiczów – paru potrafi na tym zarabiać, wielu nie”. Brak odpowiedniego zaplecza i zasobów ludzkich to zresztą element wspólny niemal wszystkich wypowiedzi, które zebraliśmy. Jak mówi Czechowski: „są sami artyści, DJ-e, producenci. Wszyscy pchają się na scenę a brakuje managerów, agencji bookingowych czy eventowych z prawdziwego zdarzenia. Nie ma zbyt wielu dziennikarzy zajmujących sie kulturą klubową, a media z nią związane – oprócz kilku wyjątków – pozostawiają wiele do życzenia. Poza tym młode pokolenie, które z założenia powinno napędzać tę machinę, za bardzo ogląda się na siebie. Zauważyłem też, że młodzi bardzo egoistycznie starają się wymościć miejsce dla siebie, zapominając że wspólnie są w stanie zrobić więcej”. Na ten ostatni aspekt zwraca uwagę także Poziom-X: „skoro jest lepszy DJ ode mnie, to zamiast mu pomóc, trzeba mu podłożyć świnię. No bo jak to? Jemu się uda, a mi nie?”

Są jednak i pozytywy. „Jeśli spojrzymy na liczbę i kaliber artystów, jacy występują w Polsce, to zdecydowanie jesteśmy na poziomie światowym. Dzisiaj liczba festiwali i imprez klubowych, na których możemy posłuchać największych nazwisk ze wszystkich gatunków muzycznych, jest nieporównywalnie większa niż kilka lat temu.” – mówi Glasse. Podzielający tę opinię Bartek Winczewski dodaje jednak, że „paradoksalnie to ‘unormalnienie’ się naszej sceny zabiło ten pierwotny entuzjazm, który towarzyszył pierwszym wizytom ważnych i ciekawych artystów ze świata.”

A jak prezentuje się Warszawa? „Źle”, „miernie”, „nie jest najlepiej”. Bshosa wyjaśnia: „scena elektroniczna na pewno nie jest tu już numerem jeden. Małolaty chcą muzyki, ale nie jest to już techno. To, co nazywają techno, jest pierdzącym pop electro, a więc wizerunkowo i hasłowo techno/electro jest dużo, jednak nie jest to muzyka elektroniczna w naszym rozumieniu. Słowo house także cieszy sie tu złą sławą, bardziej kojarząc się z Cinnamonem niz Moodymannem”. Zszarganie dobrego imienia house’u słychać też w wypowiedzi Jarka Czechowskiego, który tak definiuje największą wadę polskich klubów: „generalnie, w większości przypadków są one teraz nastawione na duży zysk, zatem skupiają się na tzw. ‘house’owej klienteli’, a ta jest po prostu trochę lepiej ubraną masą dyskotekową, która muzykę ma gdzieś głęboko. Nie tworzą zatem żadnej więzi, tylko zajmują sie polowaniem na laskę czy drinka.”

Spytaliśmy więc Łukasza Naporę, rzecznika Spółki Akcyjnej, dlaczego angażują się w tak nieciekawy, warszawski rynek. „Bo ktoś musi. Działamy na tej scenie już od bardzo dawna i czujemy się za nią współodpowiedzialni. Chyba jesteśmy jednymi z tych zajawkowiczów, o których mówi Bshosa (śmiech). Ale kilka lat temu rzeczywiście poczuliśmy, że mamy dość i musimy odetchnąć od klubowych klimatów, które kompletnie niczego nie gwarantują. Imprezy klubowe to loteria i wieczny stres. Stąd wziął się festiwal Audioriver, z którym osiągnęliśmy już wiele sukcesów i teraz chcemy je powtórzyć, organizując dobre eventy w Warszawie. A co to znaczy dobre? Ze świetnymi artystami zagranicznymi i polskimi, w fajnym miejscu, z nagłośnieniem i oświetleniem na światowym poziomie.”

Na kwestie techniczne i infrastrukturę często zwracali także uwagę nasi rozmówcy. „Po co ci odsłuchy? Przecież masz słuchawki!” – podobne zdanie nieraz usłyszał Poziom-X, który narzeka też na oświetlenie polskich klubów, określając je dość zgrabnie stwierdzeniem „albo za dużo, albo za mało”. I tu na tle całej masy zupełnych porażek wymieniane są chlubne rodzime przykłady, jak – wskazany przez Bshosę – Metro w Białymstoku ze względu na „najlepszy sound w kraju i rodzinną atmosferę”, lubelski Sounbar będący ulubionym miejscem Glasse i Pozioma-X czy poznański SQ, który najbardziej ceni sobie Bartek Winczewski, obstając jednocześnie przy zdaniu, że niedawna zmiana wystroju nie wyszła klubowi na dobre.

To o miejscach działających dziś, ale nie mogliśmy się oprzeć i nie spytać naszych arystów o to, jakie nieistniejące „imprezownie” najchętniej by wskrzesili. Bartek chciałby „starej Piekarni”, Poziom-X chętnie wybrałby się do klubu Kanty, Klatki i – tak jak Jarek – do W5. Co ciekawe, warszawski Klub 55 znalazł się na dwóch listach Bshosy jednocześnie – zarówno ulubionych obecnie miejsc, jak i tych, które chciałby przywrócić do życia: „jeszcze istnieje, ale już niedługo go nie będzie. Klub 55 na zawsze będzie mieszkał w głębi mego serca: niezapomniane chwile, uniesienia i aftery, sukcesy, przyjaciele i dom. Niestety coś się kończy, żeby coś mogło się rozpocząć…”. Kwiecień jest niestety ostatnim miesiącem słynnego klubu w Pałacu Kultury i Nauki.

My mamy nadzieję, że sobotni event w Reducie Banku Polskiego będzie z kolei tylko początkiem całego cyklu, który od czasu do czasu będzie wpuszczał do klubowej Warszawy dużo jakości i świeżości. James Holden, Redshape live wspomagani przez Bshosę, Jarka Czechowskiego, Glasse, Pozioma-X i Bartka Winczewskiego to na pewno mocny początek.

Bilety w cenie 33 pln dostępne są w kilkuset punktach Ticketpro, a listę tych miejsc można sprawdzić na www.ticketpro.pl. Sprzedaż odbywać się będzie także w trakcie wydarzenia, ale radzimy korzystać z przedsprzedaży, ponieważ liczba miejsc jest ograniczona.

Więcej na www.spolkaakcyjna.com

***

Spółka Akcyjna to przede wszystkim producent jednego z najważniejszych festiwali w Polsce, czyli płockiego Audioriver. Serce firmy tworzą ludzie, którzy od wielu lat mają duży wpływ na rozwój i charakter polskiej sceny klubowej. Dzięki imprezom produkowanym przez Spółkę Akcyjną, w nieistniejącym już klubie Klatka wystąpiły takie gwiazdy, jak Sander Kleinenberg, Luke Fair, Nick Warren, Anthony Pappa, Moshic czy James Holden.

Ludzie Spółki Akcyjnej bookowali także zagranicznych artystów do takich miejsc, jak Piekarnia, On-Off, Vinyl, W5, H2O czy Sonobar (Bydgoszcz) i współtworzyli legendarne już cykle No Gravity, Sentence Progressive Night czy Decadance.

Spółka Akcyjna to zawsze najwyższa wartość artystyczna i adekwatna do niej oprawa dźwiękowa i wizualna. Audioriver jest najlepszym dowodem na nową jakość w dziedzinie eventów z muzyką elektroniczną.

Polecane