Zbliżająca się Eurowizja 2026, która odbędzie się 12, 14 i 16 maja w wiedeńskiej Wiener Stadthalle, już teraz budzi ogromne emocje. Powodem jest udział Izraela – obecność tego kraju w konkursie wywołała falę sprzeciwu i wezwania do bojkotu ze strony wielu europejskich państw.
Bojkot Eurowizji – kolejne kraje mówią „nie”
Nadawcy publiczni z Holandii, Irlandii, Słowenii i Hiszpanii zapowiedzieli, że nie wezmą udziału w wydarzeniu, jeśli Izrael pojawi się na scenie. Islandia usunęła już reklamy związane z Eurowizją i czeka na ostateczną decyzję organizatorów. Coraz głośniej mówi się także o krytyce płynącej z Belgii, San Marino i Szwecji.
Stanowisko Telewizji Polskiej
TVP w przesłanym oświadczeniu podkreśliła, że z uwagą śledzi dyskusję wokół przyszłorocznej edycji konkursu i pozostaje w dialogu z organizatorami. „Jako członek Europejskiej Unii Nadawców będziemy respektować wszelkie decyzje EBU, ufając, że odzwierciedlą one podstawowe wartości Eurowizji – jedność, różnorodność i tolerancję” – poinformowała Telewizja Polska.
Ministra kultury: Polska powinna się wycofać
Głos w sprawie zabrała ministra kultury Marta Cienkowska, która w rozmowie z TOK FM stwierdziła, że Polska powinna rozważyć rezygnację z udziału w konkursie, jeśli Izrael pozostanie w stawce.
– „Bardzo bym chciała, żeby Eurowizja i udział Polski nie był wydarzeniem politycznym. Powiem swoje osobiste zdanie: uważam, że nie powinniśmy brać udziału w Eurowizji, jeśli będzie w niej Izrael” – powiedziała.
Przyszłość Eurowizji 2026
Choć Europejska Unia Nadawców (EBU) oraz austriacki nadawca ORF zapewniają, że konkurs odbędzie się zgodnie z planem, rosnące napięcia polityczne i kolejne deklaracje bojkotu stawiają pod znakiem zapytania ostateczny kształt wydarzenia. W przypadku decyzji o wycofaniu się Polski byłby to jeden z najgłośniejszych protestów w historii Eurowizji.