Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Peja zapowiedział na jutro start preorderu „HIP_HOP_50”. Artysta zdecydował, że do tego czasu poznamy komplet gości zaproszonych na płytę. Czas więc na ostatnie ogłoszenia i uzupełnienie tracklisty. Kogo raper zostawił na koniec?
– Ostatnim do ujawnienia gościem jest ten sympatyczny młodzieniec w środku czyli Kabe – zdradził gospodarz płyty. – Koncept był taki, aby sieknął mi refren w utworze „Hej lejdis”, do którego dograł się również Gandi Ganda. Kabe nie tyle co nie poczuł klimatu, ale nie czuł się tu na miejscu, bo jak słusznie zauważył – potraktowaliśmy temat w dużo dojrzalszy sposób niż to, w czym on się obecnie porusza jako znacznie młodszy kolega. I w całej tej niedojrzałości, którą uwypuklił, nie wchodząc na siłę do tego jakby nie patrzeć całkiem hitowego kawałka, objawiła się paradoksalnie jego muzyczna dojrzałość. Wystarczyło przecież wykonać zlecenie i kropka. Zamiast tego zaproponował udział w dowolnym numerze, który mu zapronuję w zastępstwie. Akurat zwolniła się przestrzeń w utworze „Jumana”, więc refren został położony w przeciągu 10 minut zgodnie z tym co ustaliliśmy. Wielki szacunek za podejście do tematu i profesjonalizm. Tej współpracy by nie było, gdyby Koneser aka Nocny nie zrezygnował z refrenu, który już siedział w kawałku i zmiksowany czekał na master. Zwyczajnie nie miałem już czego zaproponować, bo wszystkie kawałki obsadzone i nie przewidywałem doróbek. W ten sposób w utworze „Jumana” oprócz zwrotki Nocnego mamy refren od Kabe. A wersja z refrenem Konesera nie wyląduje w koszu, bo moim zdaniem ma swój klimat, więc z radością ją zatrzymam – komentuje Rychu.