fot. Karol Makurat / tarakum.pl
Premiera filmu i towarzyszące jej wydawnictwa – kompilacja „Proceder: żyj aż do bólu” oraz album „Chada: jesteś legendą” z reinterpretacjami kawałków Chady sprawiły, że pamięć o zmarłym w ubiegłym roku odżyła na nowo. Związane z nim wątki pojawiają się ostatnio w wielu wywiadach z polskimi raperami. Koledzy ze sceny wspominają Tomka, ci którzy znali go lepiej opowiadają anegdoty, ci którzy gorzej opowiadają o okolicznościach, w jakich spotkali artystę po raz pierwszy.
Do grona osób, które były z Chadą blisko, przynajmniej na pewnych etapach kariery, zalicza się Peja. W wywiadzie dla Poznańskiego Rapu artysta mówił o Chadzie w następujący sposób:
– Nie znałem go od czasów Grochowa, pierwszej Molesty, tylko w drugiej fazie – jego przerwie raperskiej – przed nagraniem jego pierwszej solówki w 2006 roku. Zamieszkał tutaj na trzy miesiące, pomieszkiwał u mnie i wiele rzeczy razem robiliśmy. Wspominam sytuacje śmieszne, mniej śmieszne. Później mieliśmy jeszcze jakieś spotkanie, kiedy mieszkał w Trójmieście.
Peja przypomniał także sytuację sprzed dziesięciu lat, kiedy Chada uciekając przed policją wyskoczył z szóstego piętra. Raper spędził wówczas kilka miesięcy w śpiączce.
– Odwiedzałem go w szpitalu, kiedy wyskoczył oknem po raz pierwszy. Byłem tam ja, Pih i Gabi. Pamiętam… Nigdy nie zapomnę, jak leżał pod rurkami wszelakiej maści w śpiączce farmakologicznej ze zmiażdżeniem, uszkodzeniem wszystkich kości, narządów wewnętrznych i mówię: „K***a, tragedia” – wspomina raper.