fot. P. Tarasewicz / CGM.PL
Wini lubi zaskakiwać, bo jego niemal trzygodzinną rozmowę z Peją należy rozpatrywać właśnie w kategoriach zaskoczeń. Panowie rozmawiali m.in. o uzależnieniach i wychodzeniu z nich, o Stanach Zjednoczonych i aktualnej pozycji Rycha na scenie. Mniej więcej w połowie spotkania padł także temat Maty. Wini przypomniał wypowiedź poznańskiego weterana, który stwierdził niedawno w mediach społecznościowych, że 500 zł za bluzy sprzedawane przez reprezentanta SBM Labelu to cena „z d**y”. Peja przyznał, że był to spontaniczny komentarz i pisząc go, nie kalkulował, czy media podchwycą wypowiedź czy nie.
– Potem przyszła refleksja, że Matczak junior to jest przecież bananarama. Dla jego środowiska 500 to jest jak splunąć – zauważył.
Wini próbował bronić polityki cenowej towarzyszącej limitowanemu dropowi ubrań, podkreślając, że ceny bawełny bardzo poszły w górę. Peja nie kwestionuje tego faktu, ale zauważa: – Tym niemniej bluza za pięć stów to spory wydatek dla przeciętnego Polaka.
Panowie zatrzymali się na chwilę przy wątku Młodego Matczaka. – Mata jest fajnym, prawdziwym MC, który gada o tym, co u niego jest. Mam poczucie, że jest prawdziwszy od niejednego gościa, który miał dużo kłopotów w życiu – ocenił Wini.
W odpowiedzi Peja przyznał, że niespecjalnie zna twórczość Maty, po czym dodał: – Nie mogę wymagać od niego mentalności 50-latka, do którego powoli dobijam, bo to byłoby absolutnie absurdalne. Z drugiej strony dlatego też nie sięgam po jego twórczość, niemniej uważam, że te wszystkie zatrzymania i tego typu rzeczy, to jest historia pod tytułem darmowa promka. Jest w takim wieku, że będzie pie***ił głupoty, będzie popełniał błędy, będzie mówił rzeczy, które wydają mu się realne do zrobienia – powiedział raper.