– Czasami mówi się o mnie, że jestem drugim Dylanem. Nie chcę być drugim – powiedział Simon w rozmowie z „Rolling Stone”. – Fakt, na początku bardzo podziwiałem twórczość Dylana. „The Sound Of Silence” nie powstałoby, gdyby nie Dylan. Uczucie to opuściło mnie jednak w okolicach „The Graduate” i „Mrs Robinson”. To już nie był folk.
– Jedną z wad mojego wokalu jest szczerość. Próbowałem brzmieć ironicznie. Nie mogłem. Tymczasem głos Dylana ma zawsze ukryte znaczenie. Mówi ci prawdę i śmieje się jednocześnie. Ja za każdym razem brzmię szczerze – dodał.