Do walki z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków zmusiła go żona Sharon. Dzięki niej trafił do kliniki w Los Angeles. – Nigdy wcześniej nie byłem w takim miejscu – wyznał Ozzy. – kiedy trafiłem do Betty Ford Centre od razu zacząłem zastanawiać się „Gdzie tu, do cholery, jest bar?”. Kiedy żona powiedziała mi, że to jest miejsce w którym nauczą mnie pić właściwie, wyobrażałem sobie, że to spotkanie mężczyzn w smokingach, którzy siedzą przy barze i miarowo, małymi łykami sączą Martini. Coś na wzór szkoły picia.