Oko za oko, rym za ząb #9: Aleja czterech

Dziewiąta część serii artykułów o konfliktach w polskim hip-hopie.


2014.09.01

opublikował:

Oko za oko, rym za ząb #9: Aleja czterech

Ilu w tym kraju ma prawo do bragga? W 2014 roku takie pytanie mogłoby być niezłą zagwozdką, a w 2006 roku, gdy ukazywał się numer Te-Trisa (na zdjęciu), wątpię, by było łatwiej z odpowiedzią. Wyprodukowane przez DJ-a Creona nagranie dowodziło na pewno jednego – że siemiatycki raper taki certyfikat posiada. W poniższym filmiku widzimy go w koszulce Dilated Peoples i od razu wiemy, że mamy do czynienia z gościem wychowanym na kalifornijskim podziemiu przełomu wieków: „How The West Was One”, „The Platform”, „Quality Control”. Co prawda wydana dwa lata wcześniej EP-ka „Naturalnie” wskazywała na jeszcze inną wrażliwość, ale już wspomniane „Prawo do bragga” to zbiór soczystych przechwałek rzuconych na trueschoolowy, korzenny bit. Ale przecież inspiracji można posłuchać trochę bliżej, nazwać tamtego Te-Trisa spadkobiercą Obrońców Tytułu, facetem o silnym poczuciu etosu, zapalonym fristajlowcem, który – jak to pokażą kolejne lata – przejdzie długą drogę, nim osiągnie legalny pułap i spłaci długi podziemiu.



 

Ta uzurpacja prawa do bragga, rzecz jasna, nie spodobała się wszystkim. Tak samo jak aktywność Teta na wolno. Czy to jednak oznacza, że do głosu doszli zwolennicy innej linii polskiego rapu, tej wytyczonej przez Gib Gibon Skład? Ciecha (od biedy i popełniając duże nadużycie) można by jeszcze z nurtem baunsu skojarzyć, w końcu jako jeden z pierwszych promował u nas muzykę zorientowaną na Południe Stanów, a więc coś, co nie podpadało ani pod jasną, ani ciemną stronę sceny. Ale Rak i Diox? Obaj w swoich grupach, odpowiednio DwaZera i HiFi Banda, sięgali raczej po najpopularniejszą u nas nowojorską tradycję, gdzie twarde bębny rzuca się na jazzujące sample. Nie, linia tego konfliktu na pewno nie pokrywała się z Obrońcami i Gibonem.

Nie pokrywała, ale w gruncie rzeczy szło o podobne sprawy. Przechwałki i freestyle. Te pierwsze kwestionowano, z tego drugiego się naśmiewano. W „13 elemencie”  Diox oznajmił, że „żaden pies nie ma prawa ustanawiać, kto ma prawo do bragga”, a Rak nadał swojemu utworowi znamienny tytuł „Bez prawa”. Ciech zaś w kilku nagraniach wideo („Rap Pakamera”, próba „Mokotów wraca” ), a przede wszystkim w „Jedyneczce” przyznał, że nawet Bareja nie wymyśliłby „rodzimych fristajlowców – który to Tybet, który Te-Tris”. „Uwaga, wiadomość dla was – freestyle jest sztywny jak Elvis”, zaczepiał wszystkich rymujących na wolno.

Przywiązany do hiphopowych reguł gry Te-Tris nie mógł nie odpowiedzieć. Nie tylko dlatego, że padł jego pseudonim, ale też dlatego, że jako jeden z bardziej rozpoznawalnych i docenianych fristajlowców (dwa drugie miejsca na WBW) występował w imieniu całego środowiska. W takich okolicznościach powstała „Aleja trzech”.

Te-Tris vs Rak

Rozpoczynam od konfliktu Te-Trisa z Rakiem nie dlatego, że był on najbardziej pasjonujący spośród wszystkich trzech. Wprost przeciwnie, już zwrotka w „Alei trzech” raczej nie sugerowała ciekawego rozwoju konfliktu. Sam Tet jakby trochę na siłę postanowił włączyć Raka na swoją czarną listę. Wskazywałaby na to właśnie ta szesnastka, w gruncie rzeczy dość naciągana, pozbawiona konkretnych argumentów i napisana tak, że można ją odnieść do każdego innego przeciwnika, nawet tego wymyślonego.

Odpowiedź Raka właściwie mogła tylko utwierdzić w przekonaniu, że panowie może i mają jakiś problem, ale nie za bardzo wiedzą, jak się do niego zabrać w studiu. „O ja jebię, zwrotki tuningujesz JPG`iem”, zarzuca Te-Trisowi Rak (chodzi o grafikę dołączoną do „Alei trzech”) w „Beefsztyku (Dar Pomorza)”. Słusznie czy nie, dobrze to obrazuje charakter konfliktu. Nikt tu nie miał niczego do zaoferowania na piśmie, więc pozostawało wygrywanie rund obrazkami.

Ten „Beefsztyk” może i nie był syty, ale przynajmniej dostarczył Te-Trisowi kilka składników, które ten skrupulatnie wykorzystał przeciwko trójmiejskiemu MC. Może dlatego „Cukieraczki” na tle poprzednich nagrań zyskuje na wartości – wreszcie jest się o co przyczepić. Otwierająca całość gra słowami „zacząłem” i „zaczęłem” powinna zawstydzić Raka, tak samo jak cuty z mp3 i wykorzystanie refrenu rywala we własnym nagraniu: „Nie nagrywaj już nic, bo seria potknięć boli / I nie dam tu refrenu, bo go podpierdolisz”.

„Nagraj coś, klocku, zaszalej / I nie miej wątpliwości, to będzie zajebane”, odpowiadał mu Rak w zamykającym ten front utworze „Następny ci zajebie” . Jedna zwrotka plus fragmenty z Eisa – ta ilość wersów (i ich treść) dobrze pokazuje, że ta wymiana ciosów i tak była za długa.

Te-Tris vs Diox

O wiele ciekawiej zapowiadała się konfrontacja siemiatyckiego MC z przedstawicielem warszawskiej Hi-Fi Bandy. Zasługa w tym oczywiście zwrotki z „Alei trzech”, osadzonej w hiphopowym etosie. I, jak przekonuje Tet, nie chodzi tu o żaden „trueschool punchline”, tylko „zwykły pojazd” na osobę, od której zaczęło śmierdzieć dwulicowością. „Drze japę o korzeniach, a sprzedaje liście”, rozpoczyna Tet, po czym dorzuca: „Bijesz piątki, a trącisz hipokrytą / Na granicy między cwanym fiutem a zwykłą cipą”. Drugi wątek, jaki się otwiera w tej zwrotce, to współpraca Dioxa z Grammatikiem. Wątek o tyle ryzykowny, że w swojej odpowiedzi członek Hi-Fi Bandy skwapliwie go wykorzysta, wmawiając Te-Trisowi zazdrość. Póki co jednak jesteśmy na etapie „Alei trzech” i końcowe wersy spodobały się szczególnie tym, którzy lubią w kawałkach tropić dwuznaczności i gry słów: „Gorzka jest prawda, może lepiej by weszła / Uśmiechnij się, zapal i weź sobie łyk Leszka / Diss – lekcja, prawo, wykres, funkcja / Wsparcie gramatyki, co ty? Interpunkcja?”.

W przeciwieństwie do dissu Raka, na pierwszą reakcję Dioxa musieliśmy czekać kilkanaście dni. „Już wiesz o co chodzi” to sześć minut gęstego rapowania, a jeśli doliczyć do tego jeszcze roboczą wersję, krążącą po internecie pod tytułem „Tetrischuj” , to wersów jest nawet więcej. Co z tego, skoro żaden z nich nie zostaje w pamięci (może tylko poza tym z kropką za uchem), a Diox – warsztatowo poprawny, tekstowo nienaganny – był w 2007 roku tak samo nudnym i przewidywalnym MC, jakim jest w 2014. Wracam do tamtego nagrania, próbuję w nim znaleźć coś więcej niż zarzut o wysyłanie dem do Grammatika, ale… nic z tego.

Gdyby Te-Tris poprzestał na skicie „Dioxchuj roboczy” , w którym śpiewa o Patryku pod linię melodyczną z „I Will Survive”, pewnie nikt nie miałby do niego o to pretensji. W końcu kontynuować tutaj nie było za bardzo czego. A jednak, dobrze się stało, że poza tym „bekowym” kawałkiem pojawiła się oficjalna odpowiedź – „Cała reszta na serio”. Szydera jest fajna, ale jako dodatek; będąc daniem głównym, mogłaby sprowokować zarzuty o uchylenie się od reakcji, ucieczkę w głupie żarty. Szczególnie że było jeszcze kilka wątków, o które można by czepić się warszawskiego rapera. Wielu z tych, którzy wcześniej Dioxa nie kojarzyli, a usłyszeli zwrotki w „Noc, rap, samochód”, pewnie zareagowali na tamte wersy podobnie: „o, Pezet!”. Te-Tris też przechodził przez etap fascynacji „Muzyką klasyczną”, „Fachem” i „Gdzie jest Eis?” (jak połowa podziemia), a jednak – przynajmniej w tym beefie – potrafił jakoś z tamtych inspiracji wybrnąć, atakując przy okazji rywala: „Ja to ex-epigon, celem było poznać siebie / Ty zostań kserem, a fiut Pezeta ghostwriterem”. Dalej wchodzimy w jeszcze głębsze niuanse – padają aluzje do WBW i Warsaw Challenge, dziś trudne do zweryfikowania. Pozostają nam inne błyskotliwe wersy, które do dziś robią wrażenie (nawet jeśli mogą się wydawać ciut przekombinowane): „Jesteś jak pacjent, ja? ja to terapeuta / Diagnoza: mentalna lustrzyca ma fatalny skutek / bo już sam nie widzisz, jakim jesteś marnym fiutem”.

Te-Tris vs Ciech

Zwrotka Te-Trisa skierowana do Ciecha może i nie była jakoś szczególnie obraźliwa czy zaczepna, ale nadal tajemnicą pozostaje pytanie, dlaczego Ciech zdecydował się na nią zareagować po ponad dwóch latach. Gdyby tę szesnastkę przemilczał, byłoby to bardziej uzasadnione niż kompromitujące na starcie pakowanie się w beef, który powinien już być dawno zakończony. Tymczasem w „Życie to beef” otrzymaliśmy wersy skierowane bezpośrednio do Teta i, trzeba to od razu zaznaczyć, nie są one najwyższej jakości. A więc podwójna kompromitacja. I timingiem, i wytłumaczeniami w rodzaju: „Dziwisz się? Myślałeś, że mam dość? / Ten gość wzbudza we mnie bardziej litość niż złość” czy brutalnymi atakami, że album Teta „Dwuznacznie” to „wstyd”. „Dymam freestyle od tylca”, deklaruje w pewnym momencie, ale poziom tamtej zwrotki był tak żałosny, że można było się zastanawiać, czy Ciech nie dyma też przypadkiem beefów – nawet jeśli (albo szczególnie że) „beef to Ciech”.



 

Dziś zastanawiam się, dlaczego Te-Tris w ogóle zdecydował się zareagować na „Życie to beef”. Zastanawiam się i jednocześnie podziwiam siemiatyckiego rapera, bo udało mu się nie tylko odpowiedzieć na miarę własnych umiejętności, a nie poziomu ustanowionego przez rywala, ale też wygenerować jeden z lepszych dissów w polskim rapie. Fantastycznie było posłuchać – zwłaszcza po nieszczególnie udanym, stonowanym „Dwuznacznie” – tego MC w bitewnej konwencji, gdzie dumnie wykorzystał swoją coraz lepszą pozycję na scenie i wypunktował rywala. Kilka lat wcześniej Ciech pytał, który to Tybet, który Te-Tris. Ten drugi odpowiedział mu teraz bezczelnym pytaniem, „który to Ciech, a który Potter”. Tę pewność siebie jeszcze lepiej było słychać w drugiej zwrotce, gdzie ironiczny, rozleniwiony rap momentalnie nabiera agresji i wyrazistości: „Wymienianie mojej ksywki bywa nieroztropne / Tak zacząłem kiedyś pewną średnią zwrotkę / Wtedy byłem jak: co powiedzą o mnie? / Ale tamte czasy, kurwa, minęły już bezpowrotnie”.

W „I każdy mój fan było wszystko”. Frontalne, chamskie czepianie się wyglądu, wypominanie technicznych braków („Ciech, ty w chuj słaba wersja beto Mesa / Zabawnie to się robi, jak ty próbujesz przyspieszać”), ograniczonej argumentacji („Nazwiesz mnie dziwką, to płacę za to / Ty jebana w dupę, pierdolona szmato”), opóźniony zapłon („daję ci, kurwa, trzy lata na odpowiedź”) i partyzanckie uderzenia z boku („Procent, tobie współczuję z całego serca / Głównej roli w tym, co gryzie Procenta Grape`a”).

Co pozostawało Ciechowi? Sięgnąć po „Ether” Nasa (Tet rapował na „99 Problems”) i rozwijać te pomysły na ataki, które pojawiły się w „Życiu to beef”. A że nie było ich zbyt wiele, pozostawało obsesyjne czepianie się prowincjonalnych korzeni Te-Trisa (pamiętne „czy w Siemiatyczach jest McDonald`s?” albo „twój rap podlaski to rap spod laski”) i wyzywanie go od „przyjezdnych metrostudentów”. Właściwie wersy te były zabawne, dopóki nie okazało się, że są one właściwie jedynym orężem Ciecha (no, był jeszcze zarzut o to, że Tet kibicował kiedyś Szybkiemu Szmalowi). Koniec końców pytanie: „Czy Pet ma jakiś kompleks?” można by skierować do niego samego, chłopaka, który zachowywał się, jakby jedynym jego sukcesem w życiu było miejsce urodzenia.

5 minut? 64 wersy? Odpowiedź po kilku dniach? Rzeczywiście, pozostawało wręczyć Ciechowi medal za to, że zmieścił się w limicie czasowym wyznaczonym przez oponenta. Ale internet pozostał bezlitosny – nikt, włącznie z Te-Trisem dissu „Po co dziwki są przy nas” nie kupił.

A dziś?

Konflikt z Ciechem niedawno doczekał się zamykającej całość klamry – na Instagramie Teta można było znaleźć takie oto zdjęcie z Hip-Hop Kemp . Trochę wcześniej rozwiązał się beef z Dioxem i Rakiem. Na drugiej części „Shovany Mixtape” można było natrafić na wspólny utwór tria – „Wojna i pokój”:

Polecane