– Pierwszy krążek jest power popowy. Drugi bardziej garażowy. Trzeci – potężny, epicki. Słuchając pierwszej płyty, szykujesz się na imprezę. Przy drugiej na tej imprezie jesteś. Trzecia z kolei leci wtedy, gdy sprzątasz bałagan po ostatniej nocy – powiedział wokalista Billie Joe Armstrong w rozmowie z „Rolling Stone”.
Wszystkie albumy wyprodukowane są przez Roba Cavallo, dźwiękowca, który współpracował z Green Day na ich przełomowym dziele „Dookie” (1994). – Chciałem powrócić do prostoty tamtego brzmienia, do miłości, jaką darzymy muzykę lat 50. i 60., do korzeni rock and rolla. Podstawą jest perkusja, bas, dwie gitary i wokale – dodał.
Z kolei zdaniem basisty Mike`a Dirnta nadchodzące wydawnictwa będą ucieczką Green Day od polityczno-społeczny wątków znanych z dwóch ostatnich dzieł, „American Idiot” i „21st Century Breakdown”. – To nasza wersja „Exile On Main Street” The Rolling Stones – zapewnił.