fot. mat. pras.
Ostatnie dni przynoszą sporo niepokojących informacji na temat kondycji psycho-fizycznej Britney Spears. TMZ powołując się na rozmowę z „osobą z jej bliskiego otoczenia” donosiło, że artystka jest w kiepskiej formie, że straciła kontrolę nad swoim zachowaniem i życiem. Redakcja wieściła jej rychłe bankructwo, a goszczący w „TMZ Live” hollywoodzki psychiatra Charles Sophy zasugerował, że najlepszym rozwiązaniem dla Britney byłoby wyznaczenie jej nowego kuratora.
– Obecnie jest na drodze do samozniszczenia. Bomba zegarowa wybuchnie prędzej czy później. Ona bezwzględnie potrzebuje opieki, w tym opieki medycznej. Jest osobą, która wymknęła się spod kontroli i nie widać końca pogarszającej się sytuacji – alarmował lekarz.
Teraz w mediach pojawiają się doniesienia przeczące informacjom TMZ. Redakcja „Daily Mail” także rozmawiała z „osobą z bliskiego otoczenia gwiazdy” i uzyskała wypowiedzi diametralnie różniące się od tego, co czytaliśmy i słyszeliśmy od kilku dni.
Zniknięcie z mediów społecznościowych
– Britney tymczasowo dezaktywowała konto na Instagramie, żeby odpocząć i spędzić czas z przyjaciółmi po wyroku w sprawie jej ojca – przekazano. Zrobiła to, co musiała, żeby ostatecznie się od niego odciąć i nigdy nie była szczęśliwsza. Stan Britney nie jest niepokojący i jest daleka od bankructwa. Tak, powinna ograniczyć wycieczki prywatnym odrzutowcem, ale upadek finansowy jej nie grozi. To bzdury – cytuje „Daily Mail” Pudelek.
Faktem jest, że książka Britney „Kobieta, którą jestem” stała się hitem sprzedażowym, co miało pozytywne skutki finansowe dla Britney. Wyrok, o którym mówi informator „Daily Mail”, nie jest tak naprawdę wyrokiem, a ugodą zawartą między Britney a jej ojcem Jamiem. To właśnie po zakończeniu tego sporu artystka zdecydowała się zniknąć z mediów społecznościowych, co poprzedziła publikacją następującego oświadczenia:
– Miałam rację co do uszkodzenia nerwów w plecach. Muszę teraz codziennie poddawać się akupunkturze. Słowa i zbyt intensywne myślenie pogarszają sprawę. Gdyby tylko ludzie wiedzieli, jak musiałam kiedyś czołgać się do własnych drzwi! Moja rodzina mnie skrzywdziła. Nie było sprawiedliwości i prawdopodobnie nigdy jej nie będzie. Ludziom, którzy siedzieli i nie zrobili absolutnie nic (…) uszło to na sucho. Sposób, w jaki zostałam wychowana, zawsze uczył mnie formacji dobra i zła, ale dwie osoby, które wychowały mnie tą metodą, skrzywdziły mnie.
To zabawne, bo do dziś nie powiedziałam im o tym twarzą w twarz. Piszę do nich przez IG, ale szczerze wierzę, że nie będzie tak bezpiecznie, jeśli kiedykolwiek staniemy twarzą w twarz. Wewnętrzne dziecko we mnie wie, że zostaliby zniszczeni i to w zasadzie wszystko. Tęsknię za moim domem w Luizjanie i chciałbym móc go odwiedzić, ale oni zabrali wszystko.