Na przestrzeni trwającej już niemal trzy dekady kariery Norbi występował w rozmaitych miejscach. Czasami były to wielkie sceny, innym razem skromniejsze – na dniach miast, gmin i wsi czy na świętach rozmaitych dóbr natury. Święto ziemniaka, marchewki, koperku – na Norberta zawsze można liczyć.
Mało kto na polskiej scenie zapytany o najbardziej niedorzeczne miejsce, w którym przyszło mu występować, byłby w stanie wskazać tak wiele lokacji jak Norbi. Goszcząc niedawno u Winiego artysta wybrał jedną, która szczególnie zapadła mu w pamięć.
Norbi grał „między mrożonkami a czymś tam”
– To jest nic – mówi o występach na imprezach typu dzień agrestu Norbi, po czym przechodzi do sedna.
– W Lublinie otwierali albo M1, albo Auchan… No, coś. I graliśmy – drogie dzieci, uwierzcie – między półkami. Między mrożonkami a czymś tam. Scena była między półkami i graliśmy w takim miejscu. Bardzo dziwne, ale co to mnie obchodzi? – komentuje.
Wini spuentował wypowiedź swojego gościa, mówiąc, że najlepiej byłoby, gdyby Norbi zagrał „Kobiety są gorące” na „pogrzebie jakiejś babci”.