fot. P. Tarasewicz
NOON muzycznie na lata odbił od rapu. Producent przyznaje, że kiedy nie pracował nad rapowymi projektami, to przestał także słuchać rzeczy wychodzących w Polsce. Szykując nagrane wspólnie z Żytem „Morza Południowe” z 2021 r. artysta postanowił nadrobić zaległości i doszedł do brutalnych wniosków”.
– Od lat nie byłem na bieżąco z tym, co dzieje się w Polsce, ale po krótkim researchu zrozumiałem, że rynek stylistycznie jest w stanie rozkładu przypominającym lata hip-hopolo tylko, że tego szajsu jest znacznie więcej – mówi w przeprowadzonej dla Newonce rozmowie z Marcinem Misztalskim NOON.
NOON mówi o „atencjuszach i pajacach”
Porównując to, co zastał w 2021 r. z tym, co dzieje się na scenie dziś, NOON dostrzega zmiany na lepsze.
– To był 2021 rok, ale dopiero od około roku wyczuwam jakieś ocknięcie się słuchaczy. Wyczekiwane są albumy doświadczonych artystów. Choćby Eldo. W mojej ocenie na tej scenie zdominowanej przez atencjuszy i pajaców brakowało takiego albumu jak „Morza Południowe”. Dla mnie było to też napędzające zadanie producenckie. Z raperem, którego utwory miały po 8 tysięcy odtworzeń, udało się zbudować projekt doceniony przez krytyków, polaryzujący moich słuchaczy, a przede wszystkim o przyroście w porywach czterdziestokrotnym w liczbie odtworzeń – komentuje producent.