foto: mat. pras.
Czy jest dla dziennikarza coś prostszego niż wziąć na spytki Noela Gallaghera i poruszyć temat „zaginionego” albumu Oasis, jego najważniejszego zespołu
Ta płyta to oczywiście mistyfikacja, na którą zdecydowała się grająca indie grupa Breezer. Miała „dość czekania aż Oasis weźmie się w garść” i za pomocą sztucznej inteligencji nałożyła wokal Noela na ten oryginalny w swoich kawałkach. Własne (i nie tylko) dzieło nazwała albumem koncepcyjnym z alternatywnej rzeczywistości.
Gallagher zareagował początkowo zaskakująco dobrze, pisał na Twitterze że to i tak lepsze od tego co się teraz gra, zaś jego wokal brzmi mega. Do pieca dał dopiero w wywiadzie NME.
– Ci j****i idioci mają najwyraźniej za dużo czasu, żeby mógł przelatywać im przez palce i za dużo pieniędzy do wydania na technologię (…) Ludzie wysyłają mi rzeczy w rodzaju Ringo Starra śpiewającego „She’s Electric”. Dzień nie ma tyle godzin! Czy potrzebujemy Freddiego Mercury’ego śpiewającego. Czy to kogoś obchodzi? Ludzie są jak „Hmmm, ale to jest interesujące, czyż nie?” Dla kogo to jest, k***a, interesujące?! – odpalił się artysta.
– „Oasis: zaginione taśmy”. Naprawdę? Myślicie, że tak by to brzmiało? Sztuczna inteligencja może podrobić głos wokalisty i to, jak gra na tamburynie. Ale nie podrobi tego, co ja robię. A kiedy będzie mogła skończona, będę skończony – dodał.
A poza tym to Noel Gallagher był po prostu Noelem Gallagherem i na przykład obraził grupę The 1975. Cały wywiad do odsłuchania poniżej:
