– Ostatecznie nagraliśmy 10-11 piosenek – powiedział Fraiture. – Cała sytuacja przypominała stare dobre czasy. To studiu nie jest położone daleko od nas, no, może poza Nickiem, który mieszka w Los Angeles, ale on się poświęcił i dojeżdżał na sesje nagraniowe.
Jednak z racji na to, że płyta powstawała w dość luźnej, niezobowiązującej atmosferze, kwestia trasy promującej dzieło nie została dotychczas podniesiona. Innymi słowy – The Strokes nie mają zaplanowanych żadnych koncertów.
– Nie wiem, jak to będzie, ale ja bym bardzo chciał wyruszyć w trasę – dodał Fraiture.