foto: mat. pras.
Wstrząsające doniesienia na temat Nicka Cartera. Członek Backstreet Boys został oskarżony o to, że w 2001 roku podczas trasy Black&Blue zgwałcił nieletnią wówczas fankę. Cierpiąca na autyzm Shannon Ruth miała wówczas 17 lat, dziś ma 39. Kobieta twierdzi, że ujawnia sprawę dopiero teraz, ponieważ przez dwie dekady była zastraszana.
Domniemana ofiara Cartera wyznała, że wokalista wybrał ją z tłumu fanek czekających na autografy, a następnie zaprosił do autokaru zespołu, gdzie miał zmusić nastolatkę do uprawiania seksu oralnego. Kobieta twierdzi, że kiedy odmówiła, mimo jej sprzeciwu i błagań członek Backstreet Boys miał siłą zaprowadzić ją do łóżka.
– Przez 21 lat żyłam z bólem. Byłam zdezorientowana, sfrustrowana i zawstydzona. Dopuszczałam się samookaleczenia. To wszystko skutki gwałtu, jakiego dopuścił się na mnie Nick Carter. Choć jestem osobą autystyczną i żyję z porażeniem mózgowym, jestem przekonana, że nic nie wyrządziło większej krzywdy i nie wpłynęło bardziej na moje życie niż to, co zrobił i powiedział mi Nick Carter. Kiedy mnie zgwałcił, nazwał mnie suką i zostawił posiniaczoną – mówiła podczas konferencji prasowej Ruth.
Co na to Nick Carter? Wokalista osobiście nie komentuje sprawy, ale robi to za niego adwokat Michael Holz, który w oświadczeniu przesłanym redakcji Page Six nazwał zarzuty „całkowicie nieprawdziwymi”.
– Niestety, od kilku lat pani Ruth jest manipulowana w celu składania fałszywych oskarżeń pod adresem Nicka – a te zarzuty zmieniały się wielokrotnie i istotnie w czasie. Nikt nie powinien dać się zwieść chwytowi medialnemu zaaranżowanemu przez oportunistycznego prawnika – skomentował.