– Wpadł do mnie i zagrał koncert. Wypadł rewelacyjnie, ale nie mogłem nic z tym zrobić, bo miał 11 lat – zdradził gazecie „The Sun” Ne-Yo. – Nie żałuję tamtej decyzji. Wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez powodu. Widocznie takie musiało być przeznaczenie, że to nie ja podpisałem z nim kontrakt. Usher wykonał dobrą robotę. Justin jest tam, gdzie powinien być.