fot. P. Tarasewicz
Część z Was być może nie pamięta już programu „Przez Atlantyk”, w ramach którego Natalia Przybysz wspólnie m.in. z Liroyem, Zygmuntem Miłoszewszkim, Antonim Królikowskim i Renatą Kaczoruk udali się w rejs, którego celem było dopłynięcie do wybrzeży Gwadelupy. Program emitowano wiosną ubiegłego roku, tymczasem w połowie października na rynku pojawił się album „Tam” zainspirowany oceaniczną podróżą.
Goszcząc w naszej redakcji Natalia mówiła nie tylko bezpośrednio o płycie, ale też o programie i o tym, czego nie pokazano na antenie TVN-u. Artystka wspomina sympatyczne chwile, jak choćby codzienne gotowanie z Zygmuntem Miłoszewskim, ale też trudne momenty – m.in. ten, kiedy ekipa programu płynąc przez Atlantyk napotkała pusty ponton uchodźców.
Album „Tam” to opowieść o wyjątkowych podróżach – dalekich i tych w głąb siebie. To także symbol fascynacji podróżami oraz wielką wodą, które u Natalii Przybysz zrodziły się po przepłynięciu Oceanu Atlantyckiego.
Przygoda z „Tam” zaczęła się na greckiej wyspie Hydra, na którą Artystka zabrała swój zespół: Jurka Zagórskiego, Mateusza Waśkiewicza, Pata Stawińskiego i Kubę Staruszkiewicza oraz reżyserkę i fotografkę Silvię Pogodę. Nikt poza Natalią nie znał destynacji tej podróży aż do wejścia na pokład samolotu. I tak artyści na kilka tygodni wylądowali w studiu oraz domu twórczym – miejscu, które kiedyś było starą fabryką dywanów. Mieszkali, tworzyli i pracowali wspólnie, czego efektem jest większość utworów z płyty oraz sesja zdjęciowa i poligrafia.
Nagrania albumu dokończono już po powrocie z Hydry do Polski. Natalia Przybysz zdradziła, że do samego końca procesowi tworzenia tekstów towarzyszył jej szum morza – nawet na słuchawkach, w domowym zaciszu.