foto: kadr z wideo
W ramach cyklu „Tourbus” Mateusz Natali z Popkillera pyta swoich o najciekawsze, nie zawsze najlepsze przygody, jakie przeżyli będąc w trasie koncertowej. Eripe poproszony o wskazanie najgorszego koncertowego przejścia wskazuje czasy promocji „Płyty roku”, jego wspólnego krążka z Quebonafide.
– Mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Zresztą ciężko będzie to przebić. Graliśmy premierowy „Płyty roku” w Świebodzinie. Mieliśmy małą obsuwę, to znaczy Quebo miał obsuwę, bo dojechał gdzieś około jedenastej. Ja w klubie byłem już o dziewiątej, więc zdążyłem wy***rdolić pewnie z dziesięć browarów. Nie mieliśmy żadnej próby wcześniej, bo nie było jak tego zrobić. Zaczęliśmy grać. Pierwszy numer to było „Prowo”, wszedł bit, a ja nie wiedziałem kompletnie, co się dzieje i już ku*wa nie odnalazłem się do końca tego koncertu – wspomina Eripe.