Wściekły na pracownika służb, artysta nazwał go przez mikrofon mianem „maczo”, po czym przedwcześnie zakończył swój występ.
To nie pierwszy raz, gdy Morrissey popada w konflikt z osobami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo na jego koncertach. W grudniu ubiegłego roku muzyk opuścił scenę w Michigan po tym, jak oskarżył jednego z ochroniarzy o zaatakowanie osoby z publiczności.