Morrissey pojawił się na scenie przed 20. Godzinę później było już po wszystkim. Na początku nic nie wskazywało, że koncert mógłby z jakichś powodów zostać przerwany przez wrażliwego artystę. Moz od początku miał świetny kontakt z publiką, nawet fotografowie zostali tak ustawieni, by w ogóle nie przeszkadzać publiczności. A ta przyniosła swojemu idolowi kwiaty, prezenty. Część z nich została odebrana przez Morrisseya już podczas wykonywania pierwszych utworów. Kilka kwiatów zostało rzucone na scenę…
Gdzieś w okolicy ósmego utworu znów coś wylądowało na scenie. Okazało się, że Morrissey niespecjalnie lubi takie akcje. „To nie było miłe” powiedział, a ktoś z publiki odkrzyknął by grał nie gadał… Morrissey zszedł ze sceny. I już nie wrócił.
Zdezorientowani ludzie pod sceną usłyszeli komunikat, że jest szansa, że artysta jeszcze wróci, ale ponoć (tego nie wiem na pewno) już wtedy opuszczał klub. Tłocząca się w hallu i w kolejach do szatni publiczność była nieco zdezorientowana i zawiedziona. Nie brakło też słów krytyki kierowanych pod adresem Morrisseya.
Organizator koncertu, agencja Live Nation, wydał oświadczenie dotyczące incydentu. Oto jego treść:
W trakcie dzisiejszego koncertu Morrisseya w klubie Stodoła w Warszawie jeden z widzów stojących blisko sceny wypowiedział niezwykle obraźliwe i szowinistyczne słowa pod adresem Artysty. Zaistniała sytuacja zmusiła Artystę do opuszczenia sceny.
Zapraszamy wszystkich obecnych na warszawskim koncercie do nieodpłatnego uczestnictwa w koncercie krakowskim, który odbędzie się w Łaźni Nowej 21 listopada 2014 roku.
Zainteresowanych prosimy o kontakt pod adresem info@livenation.pl.