Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
YouTube wciąż jest dla Polaków głównym serwisem, z którego słuchają muzyki, ale z każdym rokiem popularność Spotify rośnie i rodzimi artyści osiągają coraz lepsze wyniki. Jeszcze nie dawno odnotowywaliśmy każde przekroczenie miliona słuchaczy w skali miesiąca, ale obecnie kiedy takich artystów jest już dziesiątka, a kolejni są bliscy osiągnięcia tego wyniku. Znacznie trudnie osiągnąć milion obserwujących profil na tej platformie. Dotychczas udało się to jedynie Taco Hemingwayowi, ale wczoraj magiczną barierę przekroczyła dwójka kolejnych raperów – Bedoes i Quebonafide.
– Przy „Opowieściach z Doliny Smoków” wskoczyło milion miesięcznych słuchaczy na Spotify. Teraz wskoczyło milion obserwujących. Dziękuję wam za wsparcie i zaufanie. Zawsze będę wdzięczny – komentuje Bedoes.
Quebo póki co nie odniósł się do swojego osiągnięcia, ale fani pewnie chcieliby, by uczcił swój milion publikacją „Benz-Dealera”.
Bedoes wspomina spotkanie z hejterami w jednym z polskich miast
Bedoes jest z pewnością jedną z najbardziej charyzmatycznych osobowości na polskiej scenie rapowej. Raper budzi przez to sporo kontrowersji i oprócz oddanych fanów ma niestety także zaciekłych wrogów.
– W najgorszych chwilach moich fanów bito przed moimi koncertami, ludzie zarzucali mi różne okropne rzeczy, w sieci odkąd pamiętam byłem j***ny albo za „bycie grubasem” albo za to, że „schudłem, bo ćpałem” i to znakomity dowód na to, że nieważne co robiłem i jak wyglądałem – zawsze spadał na mnie hejt, dlatego po prostu robię swoje, a to, że wy ze mną jesteście przez wszystkie wzloty i upadki to dla mnie zaszczyt. Powiedziałem parę głupot i parę razy się potknąłem, dorastając na oczach Polski, ale obiecuję, że nigdy się nie s***ę i was nie zawiodę – komentował niedawno artysta.
Podczas jednego z Q&A na Instagramie artysta przytoczył historię dotyczącą jego kontaktów z hejterami. Kiedy fan zapytał reprezentanta SBM Labelu, czy odwołał kiedyś koncert przez stres, raper odparł, że nie, ale przyznał, że zdarzały się kryzysowe sytuacje.
– Kiedyś pojechałem na koncert w Wałbrzychu, gdzie przywitał mnie napis na murze „Bedoes to pies”, było tam sporo typów w specjalnie zrobionych koszulkach (!!!) z napisami w stylu „j***ć Bedoesa” i ogólnie był gnój w ch**. Szczerze powiem, że stresowałem się bardzo, ale pojechałem, bo to był mój obowiązek i nie chodziło o forsę, po prostu nie mogłem poddać się albo wykipieć ze strachu, bo dałbym zły przykład – napisał Bedoes.