foto: mat. pras.
Linkin Park będą jednym z headlinerów tegorocznego Open’er Festivalu. Grupa przyjedzie do Gdyni promować ubiegłoroczny album „From Zero”. Pierwszy krążek nagrany bez Chestera Benningtona podzielił fanów. Jedni z otwartymi ramionami przyjęli nowe wcielenie grupy, z Emily Armstrong przy mikrofonie, inni odsądzają formację od czci i wiary, narzekając, że Linkin Park nie ma racji bytu bez Chestera.
Mimo ogromnych dyskusji, które wśród słuchaczy wywołało „From Zero”, Mike Shinoda nie uważa tego krążka za najbardziej kontrowersyjny w karierze zespołu. To miano należy się jego zdaniem czwartej płycie zespołu, czyli „A Thousand Suns”.
„A Thousand Suns” podzieliło słuchaczy Linkin Park
– Nie był takim sukcesem komercyjnym jak wcześniejsze płyty. To było niemożliwe. Ten album podzielił słuchaczy – jedni dawali mu jedną gwiazdkę, inni pięć. Połowa ludzi szczerze go nienawidziła. Tymczasem dziś wielu fanów mówi, że to ich ulubiona płyta – mówi w wywiadzie dla „The Needle Drop” Mike, dodając, że do dziś słyszy od fanów, że to właśnie „A Thousand Suns” było pierwszą płytą Linkin Park, po którą sięgnęli, zaznacza także, że za sprawą tego krążka słuchacze grupy zaczęli sięgać po instrumenty. – Chcieliśmy zrobić album, przy którym dzieciak, który nie potrafi dobrze grać, powie: „chcę zagrać ten riff – wyjaśnia Shinoda.
Mimo iż od premiery „From Zero” nie minęło jeszcze nawet pięć miesięcy, grupa pracuje już nad nowym materiałem. Mało prawdopodobne wydaje się jednak, byśmy usłyszeli go w 2025 r.