fot. Dariusz Zdański
Kontrowersje wokół autorstwa bitu do kawałka „Więcej decybeli”, twierdzenie, że „Zeus nie jest częścią łódzkiej sceny – Zeus i O.S.T.R. przez lata żyli w otwartym konflikcie. Nie zawsze jednak tak było. Fani doskonale pamiętają ich wspólne kawałki, sam Zeus pamięta także szereg wspólnych prywatnych sytuacji z Ostrym. Artysta jakiś czas temu opowiedział o nich Winiemu. Dziś Wini przypomniał fragment rozmowy, publikując go w formie shorta na swoim kanale.
Zobaczcie, co o Ostrym mówił Zeus
– Naprawdę mam bardzo dużo fajnych wspomnień. Poznałem go przed jego legalnym debiutem. Zapraszał mnie na swoją drugą płytę, na „Tabasko” (formalnie to trzeci legal Ostrego – przyp. red.), gdzie ja, jak chłopek roztropek, odrzuciłem tę ofertę, bo on chciał do zwrotki tylko mnie. W ekipie było nas wówczas czterech w ekipie i on chciał, żebym tylko ja zarapował.
Nie umiałem spojrzeć na to biznesowo, że dla całej naszej czwórki będzie dobrze, jak się tam pojawię. „Nie, to będzie nie fair wobec moich kolegów”. Absurd. Kompletna nieświadomość muzyczna. Nie potrzebowałem takiego przebicia się.
Przez te wszystkie lata trzymaliśmy się razem, spotykaliśmy się, słuchaliśmy sobie bitów. Dopiero na siódmej płycie stała się taka sytuacja, że zrobiłem bit dla Kasiny z Afrontów, Adamowi ten bit się spodobał i chciał go do siebie na płytę. On w tym czasie zrobił bit, który mi się spodobał i powstał wspólny utwór. Dopiero przy siódmej płycie. Gdybym bardzo chciał jakoś się wybić jego kosztem, to chyba wykorzystałbym tę sytuację wcześniej albo chociaż dążył do tego.
Tak czy inaczej z fajnych wspomnień – dużo było śmiechu z nim, naprawdę. Pamiętam obrazy. Pamiętam, jak jechaliśmy autem i słuchaliśmy np. płyty „Be” Commona. Jeździliśmy na koncerty. To były pierwsze wyjazdy, mój pierwszy klip, taki profesjonalny – „Więcej decybeli”. Pojechaliśmy do Krakowa, byłem przejęty, nigdy wcześniej nie byłem w hotelu. Wchodzę tam, oni sobie normalnie siadają, a ja nie wiem, czy mam się rozpakowywać, a oni: „Nie no, mordo, trzymaj sobie w tej torbie, jutro wracamy”. Byłem kompletnie nieobyty (śmiech). Dużo było takich sytuacji. Byliśmy razem na scenie. Jak byłem hypemanem, kiedyś był taki wyjazd – nie wiem, czy to było w Poznaniu, ale tam też z nim byłem, freestyle’owałem z nim na scenie, co przy moich umiejętnościach wydaje się absurdalne. On freestyle’ował i nagle na ramieniu wylądował mu żuk. On zaczął freestyle’ować o tym żuku, a ja wtedy mówię: „To jest gnój. To jest niesamowite, stary” – wspomina raper.