Sam Trujillo w ostatnim czasie wielokrotnie potwierdzał plany Metalliki – „Mamy bardzo dużo pomysłów, mnóstwo szkiców nowych numerów. Pozwalamy wszystkiemu toczyć się swobodnie. Jestem bardzo podekscytowany tym, co możemy wycisnąć ze wspólnego jamowania„.
Basista wspomniał też, iż jest bardzo zadowolony z warstwy instrumentalnej i ciekaw jest, w którą stronę potoczy się cała historia – „Powstawanie utworów Metalliki to podróż, to proces, który wymaga czasu. Ale to właśnie jest w tym najlepsze. Lubimy, jak numery powstają w naturalny sposób, podobnie jak ich aranże„.
Jest na co czekać, bo ostatni studyjny album Metalliki „Death Magnetic” wydany został w 2008 roku. W 2011 roku światło dzienne ujrzała płyta „Lulu” nagrana wraz ze Ś.P. Lou Reed`em. Jednak ta pozycja została przyjęta bardzo chłodno, tak przez fanów jaki i przez krytyków. Jeszcze gorzej niż… „St. Anger” z 2003 roku.
Jak jesteśmy przy „St. Anger” to warto odnotować, że album ten doczekał się nowej, niecodziennej wersji. Wielu, nawet wiernych słuchaczy kalifornijczyków album brzmiał jak – w najlepszym wypadku – słabe demo dobrze zapowiadającej się kapeli. W przypadku Mety taka ocena była katastrofą. Do czasów „Lulu” był to chyba najbardziej hejotwany album grupy.
Tymczasem trójka muzyków z Birmingham, na co dzień związanych z formacjami Grace The Skies i Adust, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Nagrali cały „St. Anger” na nowo, nuta w nutę. Tylko… lepiej 🙂 Mocniej, dynamiczniej, z zupełnie innym brzmieniem. I szybciej – ich wersja jest krótsza aż o kwadrans!
Całość zatytułowano #stanger2015 i za zgodą zespołu wrzucono na YT, co w sumie fajnie pokazuje dystans zespołu do swojej twórczości. Materiał nie trafi jednak na żaden fizyczny nośnik ani nawet do downloadu, to zaś świadczyć może o poważanym traktowaniu swojego biznesu przez muzyków.
Niedawno informowaliśmy, że Metallica wznowi „Kill `Em All” i „Ride The Lightning” w wersjach deluxe. I ma pewną prośbę do fanów… o tym przeczytacie tutaj.