Przed trzema tygodniami światło dzienne ujrzał Wasz najnowszy krążek „Sunray”. Jak Wasze nastroje i dlaczego słuchacze tak długo musieli na tę płytę czekać?
Nastroje są bojowe. Bardzo długo pracowaliśmy nad tym albumem, wstyd się przyznać, ale jego premierę przekładaliśmy od czerwca bieżącego roku. Wpływ na to miały dwie rzeczy: jeszcze w czerwcu udało nam się wygrać łódzki festiwal Rockowanie, w efekcie otrzymaliśmy nagrodę w postaci szerokiej promocji medialnej, chcieliśmy ją możliwie najskuteczniej wykorzystać. Druga sprawa, mieliśmy olbrzymią ambicję, by brzmienie „Sunray” było na jak najwyższym poziomie. To nasza pierwsze duża płyta, nasza wizytówka, wszystko musiało być perfect. Stąd decyzja o przełożeniu premiery na jesień tak, byśmy mogli skupić się na produkcji oraz promocji. I to była słuszna decyzja – dziś oddajemy płytę do rąk słuchaczy i jesteśmy przekonani, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by ten album zrobił na nich wrażenie.
Wasz singiel „Forest” miał premierę o zasięgu międzynarodowym – jak to wyglądało?
Premiera tego singla miała miejsce na antenie amerykańskiego radia ArtistFirst Radio, gdzie również przez około godzinę rozmawialiśmy telefonicznie na antenie o naszym zespole i nadchodzącej płycie. Wkrótce potem „Forest” został zaprezentowany w angielskim Radio Stafford oraz amerykańskich ProgPalace Radio i Mate Radio. Oba single spotkały się z bardzo dobrym odbiorem. Na tę chwilę promocją naszej nowej płyty zainteresowane są dwa radia w Anglii i cztery w USA. Do tego cała masa mediów w Polsce. To dla nas szalenie budujące.
Maze Of Sound brzmi jak zespół progrockowy, który jednak próbuje flirtować z pewną melodyjnością, nie chcę używać słowa „przebojowością”. Zatem, jak to z Wami jest – jaką drogą muzyczną staracie się podążać?
Można usłyszeć w naszej muzyce elementy rocka progresywnego, jednak nie chcemy się szufladkować. Chcielibyśmy dotrzeć do jak najszerszej grupy odbiorców i sprawić im przyjemność naszymi dźwiękami. Melodia jest dla nas bardzo ważna. Dążymy do tego, by uzyskać własny styl i brzmienie, pokazać rockowy teatr, który będzie kojarzony z Maze Of Sound. Mamy oczywiście wiele inspiracji, jednak koncentrujemy się głównie na sobie i na tworzeniu maksymalnie zindywidualizowanego, autorskiego materiału. Pełna odpowiedź na pytanie o nasz muzyczny kierunek znajduje się na płycie.
Zdecydowaliście się nie wydawać swojego pierwszego albumu poprzez wytwórnię – dlaczego?
Mieliśmy kilka możliwości wydania płyty przez wytwórnie. Zdecydowaliśmy się jednak wydać pierwszy album własnym sumptem wspierani przez niezależnego wydawcę – firmę OiG Opoka, z którą współpracujemy już kilka miesięcy. Prawdopodobnie zdecydujemy się na dystrybucję płyty przez kilka wytwórni zainteresowanych współpracą. Współpracujemy także z agencję prasowo-promocyjną Iron Media, dzięki czemu mamy zapewnioną promocje płyty. Uznaliśmy, że swój debiut chcemy wydać sami, bo można dziś tak zrobić, z uwagi na szereg dostępnych narzędzi, które nie są już tylko zarezerwowane dla dużych wydawnictw płytowych. Przede wszystkim jednak, „Sunray” to nasze dziecko, poświęciliśmy temu albumowi tak wiele czasu, że nie wyobrażamy sobie teraz ot tak oddać go komuś i czekać na to, co się może stać.
Udało Wam się zagrać w tym roku na festiwalu w Jarocinie – czy był to wstęp do podboju letnich, dużych festiwali w przyszłości?
Bardzo byśmy tego chcieli. Otrzymanie zaproszenia do zagrania na Scenie Dla Każdego na Festiwalu w Jarocinie było dla nas dużym wyróżnieniem. Atmosfera na tym legendarnym festiwalu była świetna i grało nam się bardzo dobrze. Mamy nadzieję, że już niedługo uda nam się wskoczyć na większą scenę w Jarocinie, a także pojawić się na innych dużych festiwalach. Jesteśmy otwarci na propozycje, prowadzimy rozmowy i wierzymy w to, że nasz nową krążek okaże się mocnym argumentem, dzięki czemu już w przyszłym roku pojawimy się na scenach dużych festiwali nie tylko w Polsce.
Pozostając przy temacie festiwali, odnotowałem że macie na swoim koncie ich sporą liczbę, w tym mnóstwo wygranych przeglądów. Możecie przybliżyć swoje sukcesy z ostatniego roku?
Nasza grupa powstała w lutym 2012 roku. W latach 2013 i 2014 udało nam się zakwalifikować do różnych przeglądów oraz festiwali. Graliśmy na Rock Master 2013, Zderzak Festiwal 2013, Karuzela Festiwal 2013, Jaszczur Festiwal 2013, Emergenza Festiwal 2014. Dużym sukcesem są zwycięstwa na Busko-Rock 2013 i Festiwal Rockowanie 2014. Największym wyróżnieniem dla nas były niewątpliwie występy na Festiwalu Rocka Progresywnego w Gniewkowie 2014 i Scenie SDK na Festiwalu w Jarocinie 2014. Jesteśmy przekonani, że to jeszcze nie koniec naszej udanej drogi na arenie festiwalowej. Skupiamy się bardzo na tym, by prezentować swoją muzykę możliwie wszędzie.
Jak w ogóle oceniacie polski rynek przeglądów i festiwali dla mniej znanych zespołów? Warto brać w nich udział? Co dały Wam?
Na pewno warto brać w nich udział. Dają szansę pokazania się w różnych miejscach w Polsce. Często jest w nich, o co walczyć – są nagrody w postaci dużej promocji dla zespołu, nagrania płyty DVD live czy nagrody finansowe. Przeglądy i festiwale są okazją do spotkania ciekawych ludzi z branży muzycznej. Poza tym, możliwość podróżowania i zobaczenia nowych miejsc jest bardzo ekscytująca. Choć wiemy, że wiele zespołów ma na temat polskich szczególnie imprez tego typu odmienne zdanie, wychodzimy z założenia, że na początku drogi każdego zespołu to bardzo ważne doświadczenie.
Kiedy – i czy w ogóle – przychodzi moment, w którym zespół powinien sobie dać już spokój z konkursami i przeglądami?
W naszym przypadku do tego momentu jest chyba jeszcze daleko. Musimy cały czas walczyć o lepszą promocję i pokazywać się, szczególnie na festiwalach. Czujemy, że dzięki dotychczasowym występom zrobiliśmy krok do przodu, jednak nie możemy się zatrzymywać. Wierzymy, że w końcu nadchodzi ten moment, kiedy zespół czuje, że nie musi już rywalizować, a konkretne propozycje koncertowe same zaczynają się pojawiać. Ale do tego jeszcze długa droga.