Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Marcin Matczak krytykując PiS naraża się na negatywne reakcje na jego swoje wypowiedzi. Przeciwnicy taty Maty niejednokrotnie próbują go atakować, nieudolnie wykorzystując do tego jego syna. Podczas zorganizowanego przez Rafała Trzaskowskiego Campusu Polska w Olsztynie prawnika pytano, czy nie jest dla niego problemem to, że jego syn raper używa w swojej twórczości wulgarnego języka.
– Michał klnie w swoich publicznych, artystycznych wystąpieniach, ale jak je z nami obiad, mówi kulturalnie. Znam Mateusza, który publicznie mówi bardzo ładnie, a klnie jak szewc, kiedy je obiad. Myślę, że Michał jest lepiej wychowany od Mateusza – skomentował na Facebooku.
Wcześniej, podczas spotkania w Olsztynie, prawnik zauważył, że premiera także przyłapano na wulgarnym słownictwie, przypominając nagrania z restauracji Sowa & Przyjaciele.
– Jakim językiem posługuje się Morawiecki prywatnie, gdy myśli, że nikt go nie słyszy? Mata przeklina na scenie, jako raper, ale prywatnie, gdy przychodzi do nas na obiad, mówi normalnym językiem. Natomiast premier Morawiecki na co dzień, do kamer, mówi ładnym językiem, ale prywatnie, przy obiedzie, gdy myśli, że nikt go nie słyszy, przeklina. To ja już wolę mojego syna – powiedział.
Marcin Matczak odniósł się także do zarzutów o demoralizację, które pojawiały się pod adresem jego syna.
– Demoralizacja? Czy mój syn jest niemoralny, bo w „Patointeligencji” dostrzegł zło i nazwał je tak, że ludziom poszło w pięty? Nazwanie zła i pokazanie, co jest złe – to jest akurat dobre. To sprawiło, że rodzice zaczęli rozmawiać z dziećmi o narkotykach, o seksie. To był alarm moralny. To jest fajny chłopak, który mówi, jak jest. Kiedy TVP powiedziała, że mój syn jest dowodem na patologię elit prawniczych, to wszyscy wiedzieli, że to jest kłamstwo – stwierdził.
