fot. Karol Makurat / tarakum.pl
Na początku 2002 roku Władimir Putin przyjechał do Polski z oficjalną wizytą, spotykając się oczywiście z ówczesnym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim i licznymi oficjelami. Maryla Rodowicz wspomina, że wówczas miała okazję spotkać Putina i zaproponować mu pomysł na organizację polsko-rosyjskiego koncertu. Wokalistka nie wspomina dobrze krótkiej rozmowy z rosyjskim prezydentem.
– Miałam kiedyś pomysł, by zrobić koncert polsko-rosyjskiej kultury. Wydawało mi się, że to jest super pomysł i powstanie świetny koncert. Był obiad, jeszcze Kwaśniewski był prezydentem, na którym był właśnie Putin. I po obiedzie był taki afterek… Wszyscy stali, a on był prowadzony od grupy do grupy. Przedstawili nas sobie i mu powiedzieli, kim jestem. Mówiłam mu wtedy, że mam pomysł na koncert z prezentacją wspaniałej kultury rosyjskiej i polskiej. Miałam początek koncertu wymyślony i mu to opowiadałam. Miałam pomysł, że wjeżdża trójka białych koni na Torwarze. Siedzi tam Ałła Pugaczowa. Pada sztuczny śnieg, potem ja śpiewam, potem wychodzi balet na lodzie. Wszystko co Rosja ma najlepszego w kulturze – mówi Faktowi Rodowicz.
– Widziałam, że jego wodniste oczy mnie prześwietlają. Że on patrzy przeze mnie, jakbym była przezroczysta. Miał zero emocji. To było przerażające. Jakbym rozmawiała z rybą! Straszne to było, naprawdę. Jestem pewna, że mnie nie słuchał i myślał „skończ już babo”. Nic na mój pomysł nie powiedział i jak skończyłam gadać, to bez słowa odszedł – dodaje.