fot. Karol Makurat / tarakum.pl
Maryla Rodowicz należała do artystów najgłośniej narzekających na finansowe skutki pandemii. Choć do normalności jeszcze daleko, branża koncertowa powoli wraca do życia. Na razie za sprawą kameralnych imprez dla nie więcej niż 150 osób, ale istnieje szansa, że w połowie lipca kolejne obostrzenia zostaną poluzowane.
Pierwszy występ Maryli Rodowicz po trzymiesięcznej przerwie odbył się w warszawskiej Kuźni Kulturalnej. Jak wspomina go artystka?
– Głównie walczyłam o przeżycie, bo było strasznie duszno i parno, a na zewnątrz była burza i pot ze mnie i gości koncertu lał się strumieniami – opowiada Faktowi wokalistka.
Mimo trudnych warunków artystka jest pełna entuzjazmu, ciesząc się z ciepłego przyjęcia koncertu.
– Część osób śpiewała w maseczkach i to było zabawne. W sumie fajna energia płynęła do mnie od tych ludzi – komentuje.
Co dalej? Rodowicz przyznała, że otrzymuje zaproszenia na koncerty w lipcu i sierpniu, ale nie wie, czy dojdą one do skutku. Do regularnych występów chciałaby wrócić jesienią. Właśnie wtedy mają zaplanowane koncerty, które nie doszły do skutku wiosną.