Od miesięcy nad Marilynem Mansonem zbierają się czarne chmury. Muzyk został oskarżony przez kilka kobiet o znęcanie się nad nimi, ponadto ciążą na nim dwa nakazy aresztowania. O jednym pisaliśmy kilka tygodni temu. Wydział policji w Gilford wydał nakaz aresztowania go napaść na dziennikarkę, której miał dopuścić się w trakcie jednego z koncertów przed dwoma laty.
– Pan Warner i jego reprezentant od jakiegoś czasu wiedzą o wydanym nakazie i nie kwapią się, by stawić się w New Hampshire, by odpowiedzieć na zarzuty. 18 sierpnia 2019 roku pan Warner grał koncert w Bank Of NH Pavilion, gdzie doszło do rzekomej napaści. Dziennikarka została zatrudniona, żeby sfilmować koncert i została umieszczona w przestrzeni pod sceną, gdzie doszło do napaści. Napaść nie była natury seksualnej, jak donoszą niektóre media – czytamy w oświadczeniu policji.
Teraz komendant policji w New Hampshire Anthony J. Bean Burpee zdradził, że muzyk postanowił, że odda się w ręce służb, a następnie odpowie na oskarżenia przed sądem.
– Pan Warner w końcu został zmuszony do zareagowania na oczekujący nakaz, co z kolei pozwoli ofierze przestępstwa wyrazić swoje zarzuty przed sądem. W rezultacie, mamy nadzieję, Pan Warner odpowie za swoje działania – komentuje Burpee.
Prawnik Mansona przekonywał, że jego zdaniem sytuacja, do której doszło na koncercie, nie kwalifikuje się do tego, by mówić o napaści. Czy zdoła dowieść tego przed sądem? Zobaczymy.