fot. kadr z wideo
W ubiegłym tygodniu do sklepów trafiła książka Marcina Matczaka, czyli taty Maty zatytułowana „Jak wychować rapera. Bezradnik”. W ramach promocji tytułu prawnik udzielił wywiadu Gazecie Wyborczej, w którym mówił m.in. o swoich relacjach z synem. Marcin Matczak przyznaje, że jest pod wrażeniem pracowitości syna, ale zwraca też uwagę na to, że Mata odpuszczał pewne rzeczy, co prowokowało w domu tzw. „ciche dni”.
– Michał nie jest leniwy. Sukces zawdzięcza katorżniczej pracy. Nad utworami pracuje wiele miesięcy, teledyskom i przygotowaniu do koncertów potrafi przez długie tygodnie poświęcać kilkanaście godzin dziennie – przyznaje w rozmowie z Waldemarem Pasiem i Anitą Karwowską Matczak.
– Ale w innych sferach jest jak każdy młody człowiek – jeśli go coś nie interesowało, to nie zamierzał poświęcać temu zbyt wiele energii. W gimnazjum postanowił wygrać olimpiadę z geografii, aby być zwolnionym z egzaminów do liceum. Przysiadł na dwa miesiące, nauczył się tego, co trzeba, i wygrał. Ale potem zostało mu jeszcze pół roku szkolnego, w którym niespecjalnie się wysilał, bo nie widział już sensu. Dla mnie była to strata czasu, co próbowałem mu wyperswadować. Słyszałem na to: o co mi chodzi, przecież już się dostał do liceum. Trudno mi było to zrozumieć. Miewaliśmy więc ciche dni. Marcin Matczak: „Miewaliśmy z Matą ciche dni” – dodaje.