fot. mat. pras.
Od rozwodu Mandaryny i Michała Wiśniewskiego minie w tym roku 19 lat. Przez cały ten czas byli małżonkowie oszczędzili sobie wzajemnych ataków w mediach, poza tym nie ukrywają, że utrzymują dobre relacje, nie tylko ze względu na dzieci. Goszcząc w podcaście Żurnalisty Mandaryna – nie atakując byłego męża – zdradziła, że jednym z głównych powodów kryzysu, który doprowadził do rozpadu związku, był rozwój jej solowej kariery.
– Była taka sytuacja, że ja gdzieś biegłam do przodu. Katarzyna (menedżerka Ich Troje — przyp. red.) była w takim rozdwojeniu, bo ona już była trochę ze mną, ale cały czas była też z zespołem. Był wtedy taki plan, że „wszystkie siły na Mandarynę”. To dla artysty jest trudne, że raptem ktoś inny w domu wystrzelił do góry – mówi o tym, jak Michał Wiśniewski poradził sobie (bądź sobie nie poradził) z jej sukcesem gwiazda.
Artystka wyznaje, że rozprawa rozwodowa zakończyła się po 12 minutach. Mandaryna podkreśla, że nie chciała przepychać się o drobiazgi, zaznacza także, że to ona zdecydowała o zakończeniu związku.
– Przecież nie będziemy kłócić się o widelce. Jak ja mówię „cut”, to jest koniec – zamyka temat Mandaryna.