fot. Steven Klein
Wiemy już, że w finale tegorocznej Eurowizji nie zobaczymy reprezentantek Polski. Tulia odpadła we wczorajszym półfinale i zakończyła swój udział w konkursie. W Tel Awiwie wystąpi za to Madonna, która będzie specjalnym gościem imprezy.
To już niemal tradycja, że przed koncertami największych gwiazd uaktywnia się ruch nawołujący do bojkotu kulturalnego Izraela. Jego czołowym działaczem jest Roger Waters, który apelował już do Radiohead, The Chemical Brothers, Nicka Cave’a i wielu innych.
Miesiąc temu Waters zwrócił się także do Madonny, publikując na łamach „The Guardian” list otwarty, w którym pisał:
– Niektórzy muzycy, którzy ostatnio wystąpili w Izraelu, twierdzą, że robią to, by budować mosty i działać na rzecz pokoju. Bzdura! Koncert w Izraelu to lukratywna rzecz, ale to także wyrażenie zgody na okupację, apartheid, czystki etniczne, więzienie dzieci, mordowanie nieuzbrojonych protestujących… i inne złe rzeczy. Jeśli wierzysz w prawa człowieka, odwołaj swój występ.
Madonna nie zamierza się wycofywać
Mimo apelu byłego członka Pink Floyd Madonna nie odwołała swojej wizyty w Tel Awiwie i w sobotę będzie promować swój nadchodzący album „Madame X” występem w finale Konkursu Piosenki Eurowizji. Artystka wystosowała oświadczenie, w którym, tłumaczy swoją decyzję.
– Nigdy nie przestanę grać, by dopasować się do czyjegoś programu politycznego. Nie przestanę też opowiadać się przeciwko naruszaniu praw człowieka, bez względu na to gdzie takie naruszenia będą mieć miejsce. Moje serce pęka za każdym razem, gdy słyszę o niewinnym życiu, które ginie w tym regionie i ciągłych aktach przemocy, która służy celom politycznym ludzi korzystających na tym starożytnym konflikcie. Mam nadzieję i modlę się, byśmy wkrótce wyzwolili się z tego straszliwego kręgu zniszczenia i znaleźli nową drogą do pokoju – czytamy w komunikacie Madonny.