fot. P. Tarasewicz
Serwisy streamingowe niemal wyparły piractwo, ale nie rozwiązały problemów zarobków artystów. Przeciwnie – coraz częściej słychać głosy, że w przeciwieństwie do wytwórni, muzycy nie zarabiają na odtworzeniach na platformach bądź zarabiają na nich grosze. Z jednej strony udostępnianie swojej muzyki daje możliwość dotarcia do słuchacza, co przekłada się na propozycje koncertowe. Z drugiej jednak samo w sobie nie stanowi źródła dochodu, frustrując tym samym (co w pełni zrozumiałe) artystów.
SPRAWDŹ TAKŻE: Maciej Maleńczuk z przesłaniem do Jacka Kurskiego
Maciej Maleńczuk nie jest jedynym muzykiem, który sprzeciwia się serwisom streamingowym. Jest jednak jednym z niewielu, którzy atakując platformy, uderzają bezpośrednio w jej użytkowników. W ramach promocji nowego wydawnictwa reaktywowanego Homo Twist artysta odwiedził Marcina Mellera, któremu w programie „Mellina” powiedział:
– Jestem wrogiem Spotify. Spotify to dostęp do muzyki dla biedaków, dla hołoty, dla plebsu, dla kogoś, kto nie ma pieniędzy. Ludzie z klasą słuchają muzyki z płyt. Mówię całkowicie serio. Oczywiście, jeśli ktoś bardzo potrzebuje sobie włączyć jakąś piosenkę to niech sobie włączy Spotify, ale mojej piosenki tam nie będzie. Nie lubię tego czegoś. Płacą jakieś żenujące pieniądze. W ogóle nie płacą. A zapłacili Meghan i Harry’emu 20 milionów funtów za wywiady. Dziękuję bardzo. Moja stopa na Spotify nie postanie. Bye, bye Spotify.
Zgodnie z deklaracją Maleńczuka wydany pod koniec kwietnia „Spider” póki co nie jest dostępny na platformach streamingowych.