fot. Sam Cahill
Odkąd MGK zdecydował się nagrywać poppunkowe piosenki, jego kariera na nowo nabrała rozpędu. Album „Tickets To My Downfall” przyniósł pierwszą „jedynkę” na liście Billboardu, w środę dowiemy się, jak poradził sobie tegoroczny „Mainstream Sellout”.
Zmiana stylu przełożyła się także na koncertowe życie Machine Gun Kelly’ego. Muzyk zaczął się pojawiać na rockowo-metalowych festiwalach, co nie wszystkim pasuje. W jednym z ubiegłorocznych wywiadów wokalista Slipknota Corey Taylor stwierdził: – Nienawidzę artystów, którzy ponieśli porażkę w innym gatunku i nagle zdecydowali się grać rocka. Myślę, że osoba, o której mówię, wie, że to o niej.
MGK odgryzł się wówczas, mówiąc ze sceny chicagowskiego Riot Festu, gdzie mówił: – Wiecie, z czego się cieszę? Że nie jestem 50-latkiem, który nosi pieprzoną, dziwną maskę na pieprzonej scenie. Co ciekawe, autor „Mainstream Sellout” występował wówczas równolegle ze Slipknotem, ale na innych scenach. – Dajcie więcej świateł. Pozwólcie mi zobaczyć, kto wolał przyjść tutaj, niż iść oglądać tych wszystkich starych dziwnych kolesi w maskach – podgrzewał wówczas.
Mimo wspomnianego incydentu MGK raczej dobrze czuje się w swojej rockowej wersji, choć zdarzają mu się także wpadki. Za taką z pewnością należy uznać dramatyczne wykonanie „Aerials” z repertuaru System Of A Down podczas ostatniej wizyty u Howarda Sterna. Większość komentujących występ w sieci wyśmiewa Colsona, proponując mu – delikatnie mówiąc – by wrócił do rapu (dodajmy, że MGK nie porzucił rapowania), ewentualnie zakończył karierę. Artysta znalazł jednak obrońcę w osobie Darona Malakiana, gitarzysty System Of A Down, który stwierdził, że warto docenić sam fakt sięgnięcia po „Aerials”.
– Nie znam Machine Gun Kelly’ego, ale to zawsze zaszczyt, gdy ktoś wykonuje twoją piosenkę, nie mogę więc nienawidzić gościa za to, że spróbował – skomentował Malakian.