Jeszcze nie tak dawno alkohol (4 puszki cydru na jeden występ) dodawał jej animuszu w trakcie koncertów, mogła poczuć się jak prawdziwi rockowi liderzy – jej idole, którzy z butelką nie odstają się na krok.
Teraz, jak przyznaje nie jest jej to już potrzebne. Jak stwierdza, jest – „szczęśliwa w roli niepijącej damy”.