– Wielki ból sprawia mi uprzejmość obecnych czasów – powiedział Lemmy. – Idziesz na backstage i widzisz dwadzieścia butelek wody mineralnej, a obok torbę orzechów. Co jest złego w tym pieprzonym obrazku? Cóż, wszystko jest dziś zdrowe. I to jest okropne. Nie rozumiem tego.
Kilka krytycznych słów padło także pod adresem muzyki hip-hopowej. Dla Lemmy`ego trudna do zaakceptowania jest idea samplingu, szczególnie takiego, gdy producent robi bit w oparciu o „pętlę” dźwięków innego artysty.
– To nie muzyka. Nie ma nic kreatywnego w rapowaniu pod muzykę, którą zrobił ktoś inny. Biorą perkusję Johna Bonham i rapują. Nie nazywam tego muzykę. Wydaje ci się, że mogliby włożyć w to chociaż minimum czegoś od siebie. Ale nie, oni tak nie potrafią. Smutne – stwierdził Lemmy.