fot. kadr z wideo
Ostatnie dni były bardzo trudne dla fanów Tenacious D. Jeszcze na początku ubiegłego tygodnia wydawało się, że relacje na linii Jack Black – Kyle Gass są bardzo dobre, panowie wystąpili wspólnie we vlogu, w którym wręczyli niecodzienną statuetkę MVP Jrue Holidayowi z Boston Celtics i koszykarskiej reprezentacji USA. W weekend doszło jednak do incydentu, który być może na zawsze zakończył historię grupy.
Dzień po tym, jak Donald Trump został postrzelony podczas wiecu w Pensylwanii, Gass świętował urodziny na koncercie w Sydney. Kiedy Black poprosił go, by wypowiedział życzenie, Gass powiedział do mikrofonu: – Następnym razem traf w Trumpa.
Niesmaczny żart wywołał stanowczą reakcję Jacka Blacka. Zespół wprawdzie dokończył koncert, ale po zejściu ze sceny Jack poinformował, że odwołuje pozostałą część trasy i zawiesza działalność Tenacious D.
– Nigdy nie tolerowałbym mowy nienawiści ani nie zachęcałbym do przemocy politycznej w żadnej formie – zadeklarował muzyk i aktor, wyrażając nadzieję, że fani zrozumieją sytuację.
Kyle ma świadomość, że żart, na który sobie pozwolił, jest grubą przesadą i żarliwie za niego przeprasza, ale wygląda na to, że jest za późno. Nie tylko Jack, ale również manager Gassa odciął się od niego, co może oznaczać koniec kariery twórcy.
– Zaimprowizowana przeze mnie wypowiedź była wysoce niestosowna, niebezpieczna i stanowiła straszny błąd. Nie akceptuję przemocy jakiegokolwiek rodzaju, w jakiejkolwiek formie, wobec kogokolwiek. To, co się stało, było tragedią i jest mi niesamowicie przykro z powodu mojego niewłaściwego osądu sytuacji. Przepraszam tych, których zawiodłem i naprawdę żałuję wszelkiego bólu, jaki spowodowałem – napisał w mediach społecznościowych muzyk.