fot. Karol Makurat / Tarakum Photography
TV Republika włączyła się w tym (właściwie już w ubiegłym) roku do walki o widza podczas telewizyjnego sylwestra. Prawicowa stacja zorganizowała swoją imprezę w Chełmie. Na scenie pojawili się Sylwester Świerzyński z Bayer Full, reporterka Republiki Aleksandra Gołda, Andrzej Rosiewicz, Piękni i Młodzi, Milano, Defis, Weekend, Kombi, Lombard, MIG, Iness, Don Vasyl, Exaited, Elwira Mejk, Playboys, Top One, Marcin Klimczak i Mateusz Mijał. Stacja zaprosiła także zagraniczne gwiazdy, choć może określenie „gwiazdy” będzie tutaj nieco na wyrost – pamiętający złote czasy eurodance’u zespół Captain Jacka, niemieckie Bad Boys Blue, którego lata świetności przypadły na lata 80. i 90., a także kolejną – nikt nie wie, którą już – inkarnację Boney M.
Według agencji Nielsena imprezę Republiki oglądało 1,332 mln widzów. To mniej niż miały Polsat (3,055 mln) i TVP (1,912 mln), ale jak na debiut i tak sporo. Tyle że Tomaszowi Sakiewiczowi taki wynik nie starcza, więc podaje własny, naturalnie znacznie wyższy. Według jego wyliczeń impreza TV Republika zgromadziła przed ekranami 5 mln widzów. Dane przedstawione przez szefa stacji rozbawiły Krzysztofa Skibę, który odniósł się do nich w mediach społecznościowych.
SPRAWDŹ TAKŻE: Oto dziesięć najbardziej dochodowych tras koncertowych 2024 roku
– Światowy lider w dziedzinie pomiarów oglądalności firma Nielsen Media ogłosiła, że frekwencyjnie wygrał Polsat z ponad trzema milionami widzów. Na drugim miejscu TVP (blisko dwa miliony widzów), a na trzecim miejscu, debiutant sylwestrowy TV Republika z wynikiem 1,3 mln widzów.
Tymczasem stacja pana Sakiewicza, nie czekając na żadne wyniki, ogłosiła, że to oni wygrali mecz. Krzyczą jak dziewica w noc poślubną, że trzy miliony Polakow ich oglądało, a dzień później dodali sobie jeszcze milion, a potem jeszcze jeden. W sumie wyszło im jak dobremu szulerowi pięć milionów z sufitu.
Paski w Republice licząc, że widownia zamiast mózgu ma konfetti, radośnie ogłaszały nawet, że „cała Polska ogląda sylwestra w Chełmie”. Serio? Cała? Czyli 38 milionów? (…) Sami pracownicy Republiki ujawniali anonimowo dziennikarzom, że z tą „milionową” frekwencją, to Prezes Sakiewicz trochę odleciał. Pewnie resztki szampana buzowały jeszcze w skroniach, gdy ogłaszał swoje cztery miliony.
A może z tymi wymyślonymi milionami, to inspiracja liderem Bayer Full, który przez lata wciskał mediom zatruty kit, że jego zespół jest wielką gwiazdą w Chinach i sprzedał tam 60 milionów płyt, a potem się okazało, że to jak w wypadku Natalii Janoszek i jej kariery w Bollywood kompletna lipa i żałość na poziomie erotomana gawędziarza z filmów porno dla niewidomych.
W słynnej „Zbrodni i karze” powieści Fiodora Dostojewskiego jest taka myśl o pewnych ludziach „To że kłamią to oczywiste, ale najgorsze jest to, że sami wierzą w swoje kłamstwa”.
Cóż, to jest wyścig sylwestrowy między konkurencyjnymi stacjami? To banał i nic poważnego. Owszem, chodzi o prestiż stacji, prężenie muskułów i efekt komercyjny, ale przecież to tylko zabawa. Tak jak radiowe listy przebojów. To błaha, rozrywkowa, zabaweczka ku uciesze fanów.
I teraz powiem coś, za co wielu mnie skrytykuje. Uważam Sylwestra Republiki za prawdziwy sukces tej stacji mimo, że zajęli ostatnie miejsce.
Po pierwsze są debiutantami w tej konkurencji, a to nie jest takie proste zrobić widowisko, które przyciągnie ponad milion widzów. Po drugie ich wynik czyli 1,3 mln oglądających, to przy tak czerstwych wykonawcach jak nietrafiający w playback Rosiewicz, człowiek który urwał się z remizy czyli Don Wasyl, czy siedemnasta mutacja Boney M. to realny sukces. Tylko pogratulować widowni i sprawności organizacyjnej.
Ale nie! Stacja musiała być sobą czyli naginać rzeczywistość i opowiadać bajki. Co znaczy przyzwyczajenie i nawyki! Oni są jak zbiorowy Ryszard Ochódzki z „Misia” Stanisława Barei, który nigdy nie powiedział prawdy.
A pamiętacie jak za Kurskiego spadła oglądalność serwisów TVP? Kurski od razu zrezygnował z usług Nielsen Media i zatrudnił innych do liczenia oglądalności i od razu skoczyła mu frekwencja. Nieważne, jak ludzie głosują, ważne, kto liczy głosy. Stara zasada Józefa Stalina sprawdza się do dziś.
Wiadomo, że „miliony” Sakiewicza to lipa. On prawdziwe ma na koncie – skomentował Skiba.