fot. kadr z wideo
Ponad miesiąc musieliśmy czekać na odpowiedź Królika Karlosa w beefie z Kabe. Tuż przed Bożym Narodzeniem autor „Księgi dżungli” zdissował swojego byłego hypermana kawałkiem „BBB#3”, który był odpowiedzią na zarzuty wysuwane przez Karlosa w mediach społecznościowych. – J***ć Kabe i tych, co z nim trzymają. Prawda jest taka – wszystko co nawija to ściema. Przepraszam, że kiedykolwiek za niego ręczyłem. To była pomyłka. Sam się nabrałem, to wymyślone historie. Na pierwszym komisariacie ro****iesz się jak żaba i każdy o tym wie – jak psy wjeżdżały podrzuciłeś mi materiał do busa kozaku – atakował Królik Karlos.
„Dwa lata temu się drogi rozeszły / Chwilę potem nam wysyłasz te groźby / Że mamy płacić sto koła kasy / Prowadzisz firmę, nie wiesz co to koszty /No to aranżujemy to spotkanie, dwa lata temu, Wrocław pod kasynem / Był ktoś od ciebie i był ktoś z nami, żeby zobaczyć kto tu jest winien / Wydrukowałeś papierek z przychodem, pierdolisz, że to jest cały zarobek / Opiat cię w oczy zaprasza na solo, coś tam jąkałeś, się zalałeś potem / Ale do rzeczy (dawaj ku**o jebana) / Racja leżała po naszej stronie, stwierdził jasno to od ciebie ziomal, a więc przeprosiłeś i zawinąłeś” – odpowiadał wówczas w dissie Kabe.
Piłeczka trafiła na połowę Karlosa, który ustosunkował się do numeru Kabe dissem „Poplątany kabel”, w którym zestawie ksywkę Kabe z kablem, zarzuca mu kłamstwa i generalnie dużo go wyzywa, ale na konkretne argumenty trzeba czekać do końcówki numeru. Królik podkreśla, że nie chodził o „sto koła” tylko o dziesięć, zarzuca mu też „frajerskie akcje” jak oskarżanie Karlosa o pobieranie haraczu. Niewątpliwie wizualną ciekawostką jest to, że Karlos w klipie zabiera niesie kukłę Kabe, by na końcu ją spalić.