– Dostałem go na Boże Narodzenie dwa lata temu – ujawnił Reynolds. – Wabi się „Orphee” [od francuskiego filmu z 1949 roku – przyp. red.], ale ja wołam na niego po prostu „Boy”, ponieważ jakoś dziwnie krzyczałoby się jego imię przed domem.
Basista dodał, że kot jest na co dzień wielkim fanem twórczości Klaxons. – Jest zaangażowany w naszą muzykę. Dostaję od mamy telefony, że wszystkie nagrania docierają do jego uszu. Podobno bardzo się rozluźnił i korzysta z większej przestrzeni na łóżku niż kiedyś. To, czy na okładce znajdzie się jego pysk, mało go obchodzi, bo zrobił już swoje – musiałem go zabrać na sesję zdjęciową. Ah, i kocha przygody, tak jak kot Tomka Sawyera.
A oto i słynny kot.