Szanowna Ekipo Radia ESKA Rock,
Dziękujemy za odpowiedź. Wybaczcie, że nasz list dotarł do Was okrężną drogą. Na etapie roboczym został rozesłany do ścisłego grona, które – jak to bywa – okazało się nie tak znowu ścisłe. Dla nas istotna była informacja, że list otrzymaliście.
Cieszymy się, że przeczytaliście go na tyle wnikliwie, by wytropić błędy, jakie zakradły się w przywołanej przez nas scenie z filmu „Amadeusz”. Nam chodziło o popkulturową ilustrację problemu – list pisany był na gorąco i nie rości sobie muzykologiczno-filmoznawczych pretensji. Nie sądziliśmy, że potraktujecie nas jak coś w rodzaju koncertującej Wikipedii.
Ujęliście się za Mozartem i za Milosem Formanem – nie wydaje nam się, by Forman mógł się poczuć szczególnie urażony, natomiast z pewnością nie byłby zachwycony, gdyby stacja telewizyjna postanowiła wyemitować jego film i umieściła napisy końcowe w połowie fabuły, obcinając zakończenie. I tu dotykamy sedna sprawy, do którego w Waszej odpowiedzi próżno szukać odniesienia. Czas trwania piosenki jest jej integralną częścią. Tak samo jak tonacja, melodia, aranżacja, tekst. Muzycy, pracując nad utworem, nadają mu taki czas trwania, który – w ich mniemaniu – najpełniej wyczerpuje napięcia harmoniczne, melodyczne, rytmiczne, które się na utwór składają. Można sobie wyobrazić, że skoro dziś Wy, nadawcy, próbujecie kastrować jeden z elementów składowych piosenki, to w przyszłości zajmiecie się też pozostałymi. Na przykład zażyczycie sobie zmiany tonacji z molowej na durową, żeby słuchaczowi nie było za smutno. Albo powiecie, że w cywilizowanym świecie przyjęte jest, że po drugim refrenie piosenki gitarzysta gra solówkę i poprosicie o jej dogranie.
Cechą prawdziwie cywilizowanego świata jest zdolność do eliminacji tendencji, które mu szkodzą. Taką tendencją jest niewątpliwie postępująca komercjalizacja mediów. Powoływanie się na cywilizowany świat w obronie takich tendencji jest cechą prowincji. Uważamy, że nasi i Wasi słuchacze zasługują na to, byśmy – my i Wy – posługiwali się samodzielną refleksją. Inaczej mówiąc – nieleczona grypa może prowadzić do powikłań, więc postanowiliśmy podać Wam aspirynę, zanim rozchorujecie się na dobre i staniecie się kolejną stacją nadającą wyłącznie papkę.
Z poważaniem
KNŻ
P.S. Piszecie, że nie wycofaliście się z patronatu medialnego nad naszą płytą. My za wasz patronat podziękowaliśmy. Powstaje pytanie, dlaczego chcecie patronować czemuś, co Wam się nie podoba? Czy nie po to przypadkiem, by zachować pozór zdrowej, rockowo-rebelianckiej niewinności?
UPDATE: Jakieś 20 minut temu na facebookowym profilu Eski Rock pojawiła się odpowiedź na odpowiedź na odpowiedź (cytujemy w całości):
krotko w temacie kolejnego listu – bo juz nam sie nie chce :):
Drogi autorze listu (bo pojawia się pytanie kto pisze manager czy muzycy) :).
Moglibysmy napisac ze:
1. Film Formana ma 2 wersje – skrocona kinowa i dluzsza rezyserska
2. Grypy nie leczy się aspiryna, bo generalnie trzeba ja wylezec, żeby organizm sam dal sobie z nia rade
3. Postawienie pytania jest w normalnym swiecie dozwolone, a rozpetywanie burzy dlatego, ze ktos pyta jest dziecinada
Ale nie chcemy już dalej kopac się w tej piaskownicy. Nie mamy również ochoty na dalsze epistolograficzne napinanie się. Nigdy nie ocenialismy Waszej piosenki, ani nie powiedzielismy nic o jej wartosci, od tego sa nasi sluchacze i wasi wielbiciele. Pozdrawiamy serdecznie.