fot. mat. pras.
Spodziewaliśmy się, że rozbrat Kanyego Westa z mediami społecznościowymi będzie nieco dłuższy. Tymczasem Kanye wznowił w weekend działalność swojego twitterowego profilu, by opublikować na nim dziewięciominutowy stream z Ugandy przeprowadzony za pośrednictwem Periscope. W nagraniu zatytułowanym „Kontrola umysłu” Kanye mówi o wysyłaniu pozytywnej energii i mediach społecznościowych, ale skupia się przede wszystkim na próbie odkupienia praw do swoich nagrań od jednego z największych publisherów na świecie Sony/ATV.
– Poszedłem do Sony/ATV kupić swój katalog, na co oni powiedzieli: „To będzie jakieś 8-9 mln dolarów. I kiedy poszedłem tam z pieniędzmi, odpowiedzieli: „Nie”. Nie mogę odkupić swojego katalogu – powiedział Kanye. – Mam pieniądze i chcę kupić, właściwie odkupić z powrotem mój katalog. A oni mówią do mnie, że nie mogę tego zrobić. Przecież to kontrola – dodał.
Kanye przywołał sytuację, w której w latach 90. znalazł się Prince. Artysta toczył wówczas długą batalię sądową z Warnerem, który nie chciał wydawać jego płyt z taką częstotliwością, jakiej życzył sobie artysta. W trakcie batalii Prince przez kilka lat pojawiał się publicznie z napisem „slave” (niewolnik) wypisanym na twarzy.
– Potrzebuję praw do swoich utworów. Mam pieniądze. Nie chcę używać słowa na „S”. Nie jestem Prince’em. Nie muszę pisać sobie tego na twarzy – zakończył Kanye.
Zamiast płyty… nowa data premiery
Pod koniec września Kanye był muzycznym gościem pierwszego odcinka nowego sezonu „Saturday Night Live”. Artysta zapowiadał, że tuż po programie w sieci pojawi się jego nowy album „Yandhi”. Ostatecznie materiał się nie ukazał. Jego premierę przesunięto na 23 listopada, czyli amerykański „czarny piątek”. Nową datą premiery “Yandhi” jest 23 listopada, czyli amerykański “czarny piątek”. West obiecuje, że tym razem dostaniemy więcej niż siedem utworów trwających łącznie nieco ponad 20 minut.