fot. mat. pras.
Kiedy pod koniec ubiegłego roku Kanye West deklarował, że chce ponownie wystartować w wyborach prezydenckich, większość odbierała to jako realną zapowiedź. Raper miał wprawdzie na koncie spektakularną porażkę w elekcji z 2020 r., kiedy to uzyskał zaledwie 70 tys. głosów, ale wydawało się, że wyciągnie wnioski z tamtej porażki i do kolejnej kampanii przygotuje się znacznie lepiej. Okazuje się, że artysta istotnie wyciągnął wnioski, ale zupełnie inne.
Bruce Marks, prawnik Westa poinformował w rozmowie z Rolling Stone’em poinformował, że jego klient „nie będzie kandydatem w wyborach prezydenckich 2024 r.”. Słowa Marksa są potwierdzeniem tego, co znalazło się w październikowym sprawozdaniu Federalnej Komisji Wyborczej złożonym przez komitet polityczny Ye. Na liście płac Westa nie ma już prawicowego działacza Milo Yiannopoulosa, który jeszcze wiosną ogłosił, że jest „szefem operacji politycznych YE24”. Aktualnym przewodniczącym komitetu jest jego skarbnik, a wykonywane przez organizację ruchy finansowe sugerują zawinięcie interesu. W momencie, w którym trzeba gromadzić środki na kampanię, komitet Westa ma mniej niż 25 tys. dolarów.
Oczywiście to nadal Kanye West, po którym możemy się spodziewać absolutnie wszystkiego. Na ten moment wygląda jednak na to, że artysta faktycznie odpuścił sobie wybory. Warto dodać, że Ye deklarował, że chciałby, by wiceprezydentem w jego gabinecie został Donald Trump.